Zdaniem ekspertów egzaminy kompetencyjne dla lekarzy z zagranicy są zbyt łatwe. Dlatego też według nich, połowa z 88 tys. lekarzy-imigrantów nie przeszłaby przez takie same egzaminy, jakie muszą zdawać brytyjscy medycy.
Publikacja przedstawicieli z University College London po raz kolejny rozpoczęła dyskusję na temat zbyt mocnego polegania NHS na zagranicznych lekarzach. Coraz więcej głosów krytyki dotyczy nie tylko ich poziomu wiedzy lekarskiej, ale nawet umiejętności porozumiewania się po angielsku. Z najnowszych danych wynika, że rocznie licencję wydawaną przez General Medical Council uzyskuje około 1300 lekarzy-cudzoziemców. Autorzy publikacji proponują podwyższenie wymaganego wyniku, który sprawiałby, że test wiedzy można by uznać za zdany – z 63 do 76 proc. Wszystko to dla „dobra pacjentów”.
- Tak naprawdę nie ma żadnego mechanizmu, który sprawdzałby czy poziom wiedzy lekarzy z zagranicy dorównuje umiejętnościom naszych lekarzy. Wszystko wskazuje na to, że przez to wielu z nich nie posiada wymaganych u nas umiejętności. To efekt m.in. tego, że na całym świecie mamy do czynienia z różnymi standardami. Myślę, że warto pomyśleć o podniesieniu poprzeczki podczas testów dla lekarzy-imigrantów – mówi prof. Chris McManus z University College London.
Spośród 88 tys. lekarzy-imigrantów zarejestrowanych w UK, blisko 23 tys. stanowią medycy z Europy. Wszyscy razem stanowią prawie jedną trzecią personelu lekarskiego zatrudnionego w placówkach NHS. Co ciekawe, wśród corocznych skreślonych z listy współpracujących z NHS lekarze-imigranci stanowią aż dwie trzecie. Wśród tych, którym podziękowano za współpracę przeważają medycy z Nigerii i Egiptu. – Wielu z nich nie radzi sobie z nowoczesnym sprzętem, z którym maja do czynienia w UK. Ich poziom wiedzy jest wyraźnie niższy, przez co po krótkim czasie ich zatrudnienie mija się z celem – mówi McManus.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk