W miniony weekend politycy ugrupowania Europa Plus Twój Ruch – Ryszard Kalisz i Janusz Palikot przyjechali do Londynu, by spotkać się z Polakami i porozmawiać na temat „Sytuacji Polonii na Wyspach”. Zamiast dyskusji odbyło się kilka happeningów, tym razem nie w wykonaniu mistrza Palikota, lecz ze strony uczestników – podarowali Ryszardowi Kaliszowi plastikowe serdelki, a Januszowi Palikotowi różową perukę. Spotkanie miało trwać 4 godziny, ale skończyło się po dwóch. Organizatorzy nie poradzili sobie z grupą ok. 10 młodych Polaków, którzy skandowali hasła: „Chłopak, dziewczyna – normalna rodzina”, czy „Tylko idiota głosuje na Palikota” i musieli wezwać policję.
Razem z Kaliszem i Palikotem do Wielkiej Brytanii przyleciał Artur Dębski z Twojego Ruchu. Zamierza on zaznać losu przeciętnego imigranta z Polski w Wielkiej Brytanii i żyć na takim samym poziomie. Opowiedział o swoim planie brytyjskim tabloidom, ale temat chętnie podchwyciły inne media w UK. Poseł już szuka pracy, w tym celu w pierwszej kolejności odwiedził JobCentre. Zamierza żyć za maksimum 100 funtów tygodniowo. Poseł będzie miał okazję spędzić Wielkanoc na wygnaniu. Pisze na swoim blogu: „Spędzę święta w Londynie. Będę sam, daleko od kraju, więc poznam smak tęsknoty za ojczyzną w tym okresie”.
Co ciekawe, brytyjska prasa nie wiąże eksperymentu polskiego posła z nadchodzącymi wyborami.
W wyborach do Europarlamentu Polacy mogą głosować na kandydatów z Wielkiej Brytanii – w tym celu trzeba się zarejestrować. Jak to zrobić, pisaliśmy
tutaj. Można też oddać swój głos na kandydatów z Polski – głosy emigrantów otrzymują kandydaci na liście warszawskiej. I jest na niej nazwisko m.in. Artura Dębskiego (nr 5), który musi powalczyć o głosy z takimi osobami na liście swojej partii, jak m.in. Ryszard Kalisz czy Wanda Nowicka. Nic więc dziwnego, że robi co może, żeby tylko zyskać przychylność potencjalnych wyborców. Trafnie skomentował to w „Gazecie Wyborczej” socjolog Jarosław Flis: „Akcja posła Dębskiego jest robiona tylko i wyłącznie po to, żeby zaistnieć w mediach na przyszłość, bo szansa, że przeskoczy w Warszawie Ryszarda Kalisza, jest żadna (…) Problemy Polaków za granicą zawsze wydają się nam bliższe niż krajowe. Jakby poseł Dębski pojechał do Łap czy do Włodawy, to media zwróciłyby mniejszą uwagę na ich działania. Lublin gorzej przykuwa uwagę niż Dublin" - uważa Flis.
Podoba nam się jeszcze jeden komentarz – zamieszczony przez internautę pod artykułem w „Daily Mail”: Looks like the Polish politicians are just as stupid as the British ones.
zb, MojaWyspa.co.uk