MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

30/03/2014 10:01:00

Working Class Hero

Robin Hooda zna każde dziecko. Są bajki, są legendy, są dramaty, są komedie, są seriale, są książki, są komiksy i są – choć marne – gry komputerowe. Wszystko dlatego, że to opowieść o bohaterze, którego potrzebuje każda epoka. Do tego dobra i tym lepsza, że Robin Hood to postać historyczna.


MAGNA CHARTA LIBERTATUM

Jednak nie do końca. Dwie rzeczy różnią film Scotta od najpopularniejszych wersji. Po pierwsze w tle całej historii pojawia się Magna Charta Libertatum. To dokument, który uchodzi za jeden z najważniejszych w historii formowania się brytyjskiego ustroju państwowego. Do jego podpisania północni baroni zmusili w 1215 r. Jana bez Ziemi. Zawierał on m.in. zapis o tym, że nie można nikogo uwięzić bez sądu dokonanego przez równych mu obywateli. Jak na rok 1216 był to duży krok naprzód i spore ograniczenie władzy królewskiej. Po drugie Robin przestał być skłóconym z królem arystokratą i stał się yoamanem.

Czyli wrócił do klasy społecznej, do której należał w pierwszych wersjach legendy, gdzie ludowy bohater – no bo jak mogłoby być inaczej? – pochodził z ludu. Uszlachcono go – co się często w legendach zdarza – znacznie później. Yoamani znajdowali się na społecznej drabinie gdzieś pomiędzy mającymi władzę możnymi i chłopami pańszczyźnianymi. Byli to ludzie wolni, żyjący z dzierżawionej lub własnej ziemi, i rzemieślnicy.

Ta niewielkie zmiana – mówił o tym Ridley Scott – pozwoliła wyciągnąć z legendy to, co w było w niej najważniejszego i zapewniło jej tak wielką popularność. To, że Robin Hood jest idealnym Working Class Hero. Człowiek z ludu, który rzuca wyzwanie niesprawiedliwej władzy i rabuje bogatych po to, by oddać biednym, poruszał wyobraźnię nie tylko w Anglii. Tym bardziej że i sama historia jest dobra, a jest taka między innymi dlatego, że powstała w czasie, który na Wyspach wyjątkowo sprzyjał pojawianiu się takich bohaterów.

RICHARD CŒUR DE LION I JEAN SANS TERRE


W drugiej połowie XII wieku Anglia była częścią Imperium Plantagenetów. Tak przynajmniej chcą to widzieć brytyjskie podręczniki historii, bo inni mówią po prostu, że rządzili nią Francuzi. Oczywiście mówienie o Francuzach i Anglikach w średniowieczu jest sporym nadużyciem, ale fakt jest taki, że władza mówiła wtedy na Wyspie innym językiem niż miejscowi. Było tak z Henrykiem II Andegaweńskim, który kierował imperium i jego dworem. Było tak też z jego dwoma synami: Richardem Cœur de Lion i Jeanem sans Terre. „Przekonanie, że wszyscy ci ludzie byli Anglikami, to tylko późniejszy wymysł. Nie ma żadnych dowodów, że ktokolwiek z nich znał choćby jedno angielskie słowo” – pisał Norman Davies w „Wyspach”.  Do tego obcy język dworu nie był największym problemem. Gorsze było hobby Ryszarda Lwie Serce, czyli krucjaty. Znów Davies: „Richard był królem Anglii przez 10 lat, ale w swoim królestwie spędził niewiele ponad pół roku”. W tym czasie próbował odbijać Jerozolimę. To kosztowało krocie, a koszty wypraw pokrywali ludzie mieszkający w jego włościach. Daniny rujnowały cały kraj. Problemy nie skończyły się nawet, gdy umarł, bo Jan bez Ziemi – jego młodszy brat – został z pustym skarbcem i ogromnymi długami. Ten był przy okazji człowiekiem bardzo kłótliwym, zarobił ekskomunikę i doprowadził do tzw. buntu baronów, który skończył się proklamowaniem Magna Charta Libertatum.

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska