MAGNA CHARTA LIBERTATUM
Jednak nie do końca. Dwie rzeczy różnią film Scotta od najpopularniejszych wersji. Po pierwsze w tle całej historii pojawia się Magna Charta Libertatum. To dokument, który uchodzi za jeden z najważniejszych w historii formowania się brytyjskiego ustroju państwowego. Do jego podpisania północni baroni zmusili w 1215 r. Jana bez Ziemi. Zawierał on m.in. zapis o tym, że nie można nikogo uwięzić bez sądu dokonanego przez równych mu obywateli. Jak na rok 1216 był to duży krok naprzód i spore ograniczenie władzy królewskiej. Po drugie Robin przestał być skłóconym z królem arystokratą i stał się yoamanem.
Czyli wrócił do klasy społecznej, do której należał w pierwszych wersjach legendy, gdzie ludowy bohater – no bo jak mogłoby być inaczej? – pochodził z ludu. Uszlachcono go – co się często w legendach zdarza – znacznie później. Yoamani znajdowali się na społecznej drabinie gdzieś pomiędzy mającymi władzę możnymi i chłopami pańszczyźnianymi. Byli to ludzie wolni, żyjący z dzierżawionej lub własnej ziemi, i rzemieślnicy.
Ta niewielkie zmiana – mówił o tym Ridley Scott – pozwoliła wyciągnąć z legendy to, co w było w niej najważniejszego i zapewniło jej tak wielką popularność. To, że Robin Hood jest idealnym Working Class Hero. Człowiek z ludu, który rzuca wyzwanie niesprawiedliwej władzy i rabuje bogatych po to, by oddać biednym, poruszał wyobraźnię nie tylko w Anglii. Tym bardziej że i sama historia jest dobra, a jest taka między innymi dlatego, że powstała w czasie, który na Wyspach wyjątkowo sprzyjał pojawianiu się takich bohaterów.
RICHARD CŒUR DE LION I JEAN SANS TERRE
W drugiej połowie XII wieku Anglia była częścią Imperium Plantagenetów. Tak przynajmniej chcą to widzieć brytyjskie podręczniki historii, bo inni mówią po prostu, że rządzili nią Francuzi. Oczywiście mówienie o Francuzach i Anglikach w średniowieczu jest sporym nadużyciem, ale fakt jest taki, że władza mówiła wtedy na Wyspie innym językiem niż miejscowi. Było tak z Henrykiem II Andegaweńskim, który kierował imperium i jego dworem. Było tak też z jego dwoma synami: Richardem Cœur de Lion i Jeanem sans Terre. „Przekonanie, że wszyscy ci ludzie byli Anglikami, to tylko późniejszy wymysł. Nie ma żadnych dowodów, że ktokolwiek z nich znał choćby jedno angielskie słowo” – pisał Norman Davies w „Wyspach”. Do tego obcy język dworu nie był największym problemem. Gorsze było hobby Ryszarda Lwie Serce, czyli krucjaty. Znów Davies: „Richard był królem Anglii przez 10 lat, ale w swoim królestwie spędził niewiele ponad pół roku”. W tym czasie próbował odbijać Jerozolimę. To kosztowało krocie, a koszty wypraw pokrywali ludzie mieszkający w jego włościach. Daniny rujnowały cały kraj. Problemy nie skończyły się nawet, gdy umarł, bo Jan bez Ziemi – jego młodszy brat – został z pustym skarbcem i ogromnymi długami. Ten był przy okazji człowiekiem bardzo kłótliwym, zarobił ekskomunikę i doprowadził do tzw. buntu baronów, który skończył się proklamowaniem Magna Charta Libertatum.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.