Publiczne wezwanie do premiera to zasługa nowej grupy parlamentarnej - Conservatives for Managed Migration - powołanej przez Torysów. Grupa cieszy się poparciem jak na razie 20 posłów. Apelują oni do swojego partyjnego kolegi i szefa rządu o porzucenie działań koncertujących się wokół redukowania wskaźnika migracji.
Przypomnijmy, że Cameron już od dłuższego czasu zapowiadał redukcję wskaźnika z „setek tysięcy do dziesiątek tysięcy”. Niestety, mija kolejny rok, a dane pokazują, że plan wcale nie zbliża się do celu. W ostatnich analizach wskaźnik migracji wynosił ponad 200 tys., czyli nadal daleko od „dziesiątek”.
Partyjni koledzy
O tym, że plan Camerona jest praktycznie niemożliwy do realizacji, mówiono już wcześniej. Jednak zazwyczaj byli to politycy opozycji lub różnego rodzaju eksperci. Tym razem głos zabrali jego partyjni koledzy i to głównie przyciągnęło uwagę mediów. Szefem grupy jest poseł Mark Field, który po raz kolejny podkreślił, że misja Camerona na tym polu jest skazana na niepowodzenie. – Problem w tym, że cel tych działań jest w ogóle niepraktyczny. Nic dzięki temu nie zyskamy, po prostu szkoda czasu i energii na realizację działań, które nie przyniosą nam żadnych korzyści. Dodatkowo obawiamy się, że sztuczna redukcja wskaźnika migracji może ujemnie wpłynąć na konkurencyjność gospodarki brytyjskiej – mówi Field.
Jego zdaniem opinia publiczna również nie wierzy w to, że Cameronowi i ministrom uda się faktycznie zredukować wskaźnik migracji. – Tak naprawdę mało kto w to jeszcze wierzy, wszystkie ekspertyzy mówią wprost, że tego typu redukcja jest niewykonalna z wielu obiektywnych powodów. W moim przekonaniu tego typu działania dodatkowo wysyłają w świat niezbyt dobre sygnały na temat otwartości Wielkiej Brytanii. A przecież od wieków jako naród biegły w handlu, byliśmy znani z otwartości na świat – dodaje poseł.
Według szefa grupy Conservatives for Managed Migration, ostatnie wzrosty wskaźnika migracji są potwierdzeniem tego, że brytyjska gospodarka wychodzi z kryzysu. – Wydaję mi się, że jesteśmy ofiarami własnego sukcesu. Jednym z powodów dla którego nie udaje nam się zredukować wskaźnika migracji jest atrakcyjność naszego kraju wśród imigrantów, wzmagana dodatkowo przez mniej atrakcyjnych sąsiadów w rodzaju Francji, Hiszpanii czy Portugalii. Dlatego też nadal więcej ludzi do nas przyjeżdża, niż jest tych, którzy kwapią się do wyjazdu – podsumowuje Field.
Rzecznik rządu w komentarzu do sprawy podkreślił, że celem ministrów i premiera jest dalsze ograniczenie wskaźnika migracji do 100 tys. osób. Przypomnijmy, że z ostatnich danych wynika, że wskaźnik roczny od września 2012 do września 2013 wyniósł 212 tysięcy, co oznacza wzrost o 58 tysięcy. Więcej informacji o najnowszych danych -
tutaj.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.