Tutaj czekała na ochotników niespodzianka. Niemcy, obawiając się reakcji ze strony aliantów, rozwiązali Korpus Brytyjski. Na polu walki pozostali tylko najbardziej zajadli przeciwnicy Sowietów i Armii Czerwonej, którzy podjęli walkę. Ci zostali rozdzieleni i przydzieleni odpowiednio do oddziałów w okolicy Berlina oraz Angermünde. Podczas walk o to ostatnie miasto udało się przeżyć tylko jednemu Brytyjczykowi, reszta zginęła albo dostała się do sowieckiej niewoli.
Po wojnie wszyscy ci, którzy przeżyli walki i niewolę radziecką, zostali przekazani do Wielkiej Brytanii, gdzie otrzymali bardzo wysokie i surowe wyroki. John Amery został skazany na karę śmierci.
Ostatecznie w Wolnym Korpusie Brytyjskim służyło 39 osób, w tym również niemieccy pomocnicy. W skali działań wojennych podczas II wojny światowej jednostka nie miała żadnego znaczenia militarnego – oprócz nadrzędnego dla Niemców efektu propagandowego.
American Free Corps
Niemcy próbowali zorganizować w ramach Waffen-SS także Wolny Korpus Amerykański (inna nazwa: Brygada Jerzego Waszyngtona). Jednostka początkowo działała jedynie na papierze i miała charakter propagandowy. Prawdą jest, że jeńcy amerykańscy nie garnęli się do nowej formacji, a oficjalnie wiadomo jedynie o ośmiu Amerykanach, którzy służyli w różnych jednostkach niemieckich. Amerykanie po wojnie nie byli zainteresowani śledztwem w sprawie rodaków walczących po stronie niemieckiej. Jedynym Amerykaninem, który doczekał się kary, był prawdopodobnie ppor. Martin James Monti, który służył w Waffen-SS w randze Untersturmführera (odpowiednik polskiego plutonowego) w jednostce korespondentów wojennych SS-Standarte Kurt Eggers. Z wyroku 25 lat więzienia odsiedział 15 lat.
Wolny Korpus Amerykański został wspomniany w znanej książce Kurta Vonneguta pt. „Rzeźnia nr 5” oraz w „Złocie Himmlera” Leo Kesslera, kótra opowiada o losach grupy szturmowej „Edelweiss” (Strzelcy Alpejscy).
Brytyjska jednostka
Brytyjska jednostka nie była jedyną narodową jednostką w SS. W wolnych korpusach znaleźli się między innymi: Rosjanie, Ukraińcy, Belgowie, Albańcy, Chorwaci, Łotysze, Węgrzy, Skandynawowie, a nawet Hindusi. Pod względem wielkości jednostek przodowali bez wątpienia Rosjanie i Ukraińcy, należy jednak zauważyć, że Belgowie mieli w swoich „niemieckich” oddziałach kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy. Sporą grupę stanowili także Francuzi. W statystykach jednostek cudzoziemskich w służbie Hitlera nie liczy się tysięcy „Volksdeutschów” z terenu Polski z 1939 r.
Piotr Dobroniak, Cooltura