Z podsumowania dotychczasowego działania nowych przepisów wynika, że tylko 2 proc. świeżo upieczonych ojców zdecydowało się na wykorzystanie 6-miesięcznego urlopu na opiekę nad dzieckiem. Urlop ten wyjmowany jest z „puli” należącej do żony czy partnerki, czyli matki dziecka. To efekt nowych regulacji forsowanych m.in. przez wicepremiera Nicka Clegga, dzięki którym panowie mogą skorzystać z urlopu do 26 tygodni.
Wygląda jednak na to, że jak na razie rozwiązanie nie cieszy się zbyt dużą popularnością. 2 proc. to niezbyt dobry wynika. Gdzie szukać przyczyn niewielkiego zainteresowania? Z pewnością spora grupa panów nie chce rezygnować z pracy, obawiając się, że wpłynie to źle na ich karierę. Część z nich nie spełnia też warunków formalnych, aby taki urlop im się należał. Na razie zdecydowana większość ojców zdecyduje się na standardowy, dwutygodniowy urlop zaraz po narodzinach dziecka. Po tym czasie wracają do pracy.
Rząd planuje jednak kolejne zmiany, które umożliwią matce dziecka „przekazanie” całego wymiary urlopu macierzyńskiego i wychowawczego na rzecz męża czy partnera. – Nasze analizy pokazują, że jak na razie rządowy pomysł nie sprawdza się. Zainteresowanie jest niewielkie, ministrowie powinni się zastanowić nad zmianami. Jeśli ojciec zarabia więcej, to faktycznie rzadko kiedy zdarza się, aby to on rezygnował z pracy i szedł na 6-miesięczny urlop. Z drugiej strony często spotykaliśmy się z opinią, że skoro taki urlop może zagrażać karierze, to lepiej, aby ryzykowała tylko jedna osoba, a nie oboje małżonków – mówi Jon Taylor z kancelarii prawnej EMW, która przygotowała raport.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.