MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

03/03/2014 07:36:00

Felieton: Seks, pieniądze, przemoc

Felieton: Seks, pieniądze, przemocTo najczęstsze tematy wciskane nam przez popkulturę. Sączą się z ekranów i głośników, trafiają do świadomości i podświadomości. Dlaczego przekaz z piekła rodem zdominował współczesny przemysł rozrywkowy?
Nickolay Lamm, człowiek, który zdobył rozgłos w internecie dzięki swoim projektom wizualizacji danych, sporządził mapę pojęć pojawiających się w tekstach piosenek z list przebojów od lat 60. minionego wieku do dziś. Wynika z niej, że w pewnym momencie popkulturowa leksyka zboczyła w kierunku, który trudno uznać za wychowawczy. Przede wszystkim współcześnie wykonawcy znacznie częściej śpiewają o seksie, a znacznie rzadziej o miłości. „Karierę” robią też takie pojęcia, jak „pieniądze”, „zioło”, „ciało”, „nienawiść”, „zabijać”. Rzadziej niż kiedyś usłyszymy natomiast następujące słowa: „samotny”, „smutny”, „szczęśliwy”, „uśmiech”, „dom”, „serce”.

Pozmieniało się również w kinie. Lamm na razie nie zajął się tą działką, ale każdy, kto w miarę pobieżnie „ogarnia” kilka ostatnich dziesięcioleci światowej (szczególnie zachodniej) kinematografii, nie powinien mieć wątpliwości – współczesne filmy to blady cień produkcji z lat 70., jednej z najlepszych dekad w historii kina. W ostatnich latach na niwie X muzy nie tylko króluje seks z solidną domieszką perwersji i turboprzemoc, ale przede wszystkim coraz mniej jest śladów intelektu. W przeszłości nawet wśród hollywoodzkich produkcji zdarzały się filmy z autorską wizją, nerwem, mądrym przesłaniem (wystarczy porównać dokonania takich twórców, jak Lumet, Pakula czy Coppola ze współczesnymi blockbusterami). Dziś to tylko taśmociąg – miks składników wyselekcjonowanych pod kątem potencjału komercyjnego, podkręcony cyckami, bicepsami, spluwami i eksplozjami.

Łatwo zbagatelizować ten zalew muzyczno-filmowego szajsu i „rozgrzeszyć” go producencką pogonią za zyskiem, jednak zakręt show biznesu w rejony tak odległe od naszej codziennej wrażliwości jest co najmniej zastanawiający. Znamienna jest transformacja, jakiej doświadczył jeden z najpopularniejszych gatunków współczesnej muzyki: hip-hop. W latach 80. zdominowany był on przez treści polityczne – wyraz sprzeciwu czarnych Amerykanów przeciwko ich społeczno-ekonomicznej dyskryminacji i ściemie amerykańskiej demokracji. W kolejnej dekadzie politycznie niepokorny rap szybko wyrodził się w nurt gangsta, który zaczął serwować młodemu pokoleniu treści jeżące włos na głowie. W podobnym kierunku „rozwinęło” się jamajskie reggae – najbardziej pokojowy i „pozytywny” ze znanych mi gatunków muzycznych. Na przełomie wieków międzynarodową popularność zyskał osadzony w karaibskich rytmach dancehall. Początkowo względnie niewinne didżejskie nawijki-przechwalanki coraz bardziej nasycały się przemocą i wulgarnością, aż osiągnęły poziom zwykłej gangsterki z odcieniem psychopatycznym.

Swoją drogą ciekawe, że reggae, które wciąż ma się nieźle, choć ugrzęzło w „drugim obiegu”, cieszy się tak znikomą popularnością w stacjach telewizyjnych i rozgłośniach radiowych. Eter dudni od plastikowych wyziewów, dla których określenie „produkt wtórny” to najwyższy komplement, a na utwory rasta, które za myśl przewodnią od swojego zarania miały miłość i pokój praktycznie nigdy nie było miejsca w szerszym nurcie popkultury. Ale trudno mi udawać zdziwienia tym faktem. Reggae nigdy nie było polityczne w bezpośrednim sensie, jak spora część oldskulowego hip-hopu, ale miało uniwersalny przekaz zdolny modelować umysły do pokojowego współżycia. A to ostatnia rzecz, na której zależy mocom tego świata. Wszak popularna zasada sprawowania władzy wyrażona klasyczną formułką „dziel i rządź” wymaga siania chaosu i konfliktów zarówno między narodami, jak i wewnątrz społeczeństw. Do tego dochodzi łatwa do wypromowania we współczesnym świecie obfitości i „nowych mediów” hedonizacja życia i kultury. Przekierowuje ona nasze motywacje z obszaru działań twórczych na dziedzinę zaspokajania wzmaganych medialnie potrzeb fizjologicznych.

No i tak to się kręci w tym naszym kurniku. Dają nam się wyhasać na wolnym wybiegu czy wychrumkać w zagródce, a i tak nad całym obejściem unosi się dziwne przeczucie, że niezależnie od pozycji w porządku dziobania wszyscy jesteśmy przeznaczeni na rosół.

Pan Dobrodziej
Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 1)

skowiak

301 komentarz

3 marzec '14

skowiak napisał:

Dlaczego zdominowal? Bo gowno sprzedaje sie najlepiej.

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska