MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

24/02/2014 09:02:00

Felieton: Na zielonej Ukrainie

Felieton: Na zielonej UkrainieUkraina nie schodzi z czołówek polskich mediów. Trąbią o niej w radiu, wałkują ją w telewizji, maglują w prasie, katują na portalach. Również na Facebooku obrodziło ludźmi dobrej woli aktywnie popierającymi ukraińską „rewolucję” poprzez lajkowanie i szerowanie memów.
W tych doniosłych okolicznościach zapewne powinienem czuć się niezręcznie z faktem, że mam na ten wschodni rejwach cokolwiek wygwizdane. Może i powinienem, ale tak się nie czuję – bo czuję się przytomnie. Zawsze gdy na tapetę wchodzi temat, o którym wiem, że będzie wałkowany tygodniami, przezornie w taki temat nie wchodzę. Unikam podobnych hec jak ognia niemal w odruchu bezwarunkowym, który kiedyś próbowałem sobie zracjonalizować. Oto, co mi wyszło:
a) zazwyczaj tasiemce medialne są koszmarnie nudne,
b) zazwyczaj dotyczą spraw, których przełożenie na nasze życie jest nie większe niż przełożenie licznych innych spraw o mniejszej lub znikomej ekspozycji ekranowej,
c) szum medialny, jaki wokół nich (podobnych hec) powstaje, posiada znamiona wampiryzmu czasowo-energetycznego – zasysa nasz czas i wysysa z nas cenną energię życiową, którą możemy przeznaczyć, przykładowo, na rozwój duchowy lub piknik,
d) last but the most: wydarzenia obrośnięte medialnym farmazonem, są obciążone dezinformacją, bełkotem i pustosłowiem.

Skoro poświęca im się drogi czas antenowy i powierzchnię kontentową, to znaczy, że ktoś ma w tym interes i chce coś na tym ugrać – a skoro tak, to jest jasne, że modeluje fakty na swoją korzyść. Gdy takich grup interesu jest więcej, a jest tak przeważnie, i każda ciągnie interpretację w swoją stronę, efektem jest informacyjna breja, dym i chaos. Tym bardziej że do takiego bajzlu ściągają rzesze ludzi reprodukujących zasłyszane opinie, i chętnie wtryniających swoje trzy grosze z nadzieją, że jak każdy gada, co mu ślina, to i on coś bąknie, niewygłupiając się przy tym zanadto, a przynajmniej zauważalnie.
Dlatego – zaznaczam – nie wypowiadam się na temat „wydarzeń na Ukrainie”. Wtryniam tylko swoje trzy grosze na temat technik medialnej obróbki rozróby na Majdanie.

Natomiast co do łykania telenowel – złamałem się chyba tylko raz. Wszedłem w temat Smoleńska, ze względu na rangę tego wydarzenia przy bezpośrednim jego odniesieniu do naszej rzeczywistości. A jednocześnie na fali wściekłości, że ten gigantyczny sabotaż wymierzony w Polskę (jakkolwiek patetycznie to brzmi) zostanie spreparowany przez polityczno-medialny pigalak w taki sposób, by głupsza część narodu uwierzyła w naciski na pilota, wróbla zaplątanego w turbiny, śliskie powietrze i inne wieczorynki. Śledziłem tę fabułę stosunkowo długo, aż w końcu odpuściłem z powodu braku postępów w rozwoju wydarzeń. Jeśli kiedyś dojdzie do realnego zwrotu akcji, najpewniej o tym usłyszę, a to, co pomiędzy, nie jest specjalnie ciekawe, skoro mniej więcej wiadomo, kto z kim, o co i dlaczego.

Ważne wydarzenia polityczne mają do siebie to, że posiadają co najmniej dwie warstwy: medialną i realną. Pierwsza z nich to z reguły niewiarygodne bzdety z werwą wtłaczane przez media do głów wyborczym masom. Druga to po prostu fakty – to, co w istocie miało miejsce, z uwzględnieniem przyczyn, zdarzeń i następstw. Między faktami medialnymi a faktami realnymi istnieją oczywiście rozmaite pośrednie warstwy wirtualne, ale to byty ulotne. Papka sklejona z faktoidów to solidny, „gęsty” produkt o charakterze dezinformacyjno-propagandowym, który zostanie utrwalony w pamięci społecznej – i w tej lub zbliżonej postaci będzie przywoływany również po latach. Wersja realna to taka, która prawdopodobnie nigdy nie ujrzy światła dziennego, bo zna ją niewielu ludzi, choć wielu ma na jej temat wiedzę cząstkową.

Również w przypadku Ukrainy mamy do czynienia z medialną pulpą przesiąkniętą „prodemokratyczną” emfazą i „solidarnością” z „rewolucjonistami”, z których wielu to najemnicy rozkręcający rozróbę na Majdanie za całkiem niezłe dniówki. Romantyczna wersja tego przewrotu jako spontanicznego zrywu ma tyle wspólnego z prawdą, ile wizja „okrągłego stołu” jako wydarzenia, które przypieczętowało upadek komunizmu. W rzeczywistości spektakle polityczne na taką skalę nie rozwijają się pod wpływem spontanicznych zrywów serc do wtóru pieśni „Hej, sokoły”. Wymagają finansowania, odpowiedniej organizacji i logistyki. Kto i w jakim celu działa na rzecz destabilizacji Ukrainy, a może i całego regionu, na razie nie jest jasne. Choć w kilku miejscach w internecie można wyczytać, że ukraińskim rebeliantom garść dolarów zza Atlantyku przesłał sam filantrop Soros. Smutne, że na Ukrainie giną ludzie, ale jeszcze smutniejsze, że wielkie ustawki aranżowane ponad naszymi głowami wyciskają z nas szczere emocje, bazujące na wierze w spreparowane wersje wydarzeń.

Pan Dobrodziej
Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)
 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska