Jestem dumna
Bycie Polką dla Kasi nie zawsze jest łatwe. Czasami spotyka Polaków, którzy niedawno przyjechali, dla których nie jest autentyczna, ponieważ ma angielski akcent i pracuje w brytyjskiej telewizji.
– Czasem mi robi się przykro, bo ja tutaj się urodziłam i pielęgnuję polskie korzenie, język i kulturę w swojej rodzinie, tylko dzięki temu, że tego chcę. Większość moich znajomych, z którymi chodziłam do polskiej szkoły, już praktycznie nie mówi w tym języku. Dopiero jak to wytłumaczę, to Polacy patrzą na mnie z uznaniem. A potem patrzą na swoje dzieci, które też już się urodziły w Wielkiej Brytanii i dzięki mnie widzą, że to jest możliwe, aby utrzymać polską tożsamość narodową. Wystarczy o to zadbać – tłumaczy.
Mimo to Kasia czuje dumę z faktu, że jest Polką, zwłaszcza w takich poruszających chwilach, jak na przykład czuwanie, które zostało zorganizowane na Trafalgar Square po katastrofie smoleńskiej, w którym wzięły udział tysiące Polaków.
– Wspaniałe jest to, jak Polacy w trudnych dla nich momentach potrafią się zjednoczyć. Ci, co przyjechali po wojnie, to pierwszą rzeczą, którą zaczęli robić na emigracji, było zbieranie pieniędzy na budowanie polskich kościołów – mówi.
Zapytana o to, czy chciałaby być wzorem dla przyjeżdżających w ostatnim czasie Polaków, kategorycznie zaprzecza. Jej zdaniem jest mnóstwo innych niezwykle wartościowych osób wśród brytyjskiej Polonii, których wymienia, jako wzory do naśladowania: felietonista Dziennika, Wiktor Moszczyński, czy śp. Włodek Lesiecki, dyrektor polskiej YMCA oraz Zespołu Pieśni i Tańca „Mazury”.
– Takie osoby podtrzymują polskiego ducha wśród Polonii i powinny być inspiracją dla tych, które przyjeżdżają teraz. Chciałabym też zachęcić polską społeczność, aby trzymała się razem i aktywnie działała w różnych obszarach życia społeczno-kulturalnego. Żeby mimo różnych niesnasków utrzymywać te enklawy polskości, takie jak POSK czy Ognisko, aby Polacy mogli się spotykać i jednoczyć. I żeby każdy Polak czuł się tam mile widziany się – podkreśla.
Kasia ukradkiem zerka na zegarek – zostało 18 minut do wejścia na wizję. Moja wizyta w Broadcasting House właśnie dobiega końca. Kasia biegnie do studia, a ja wracam do domu. Włączam BBC i… jestem dumna.
Tekst i fot. Magdalena Grzymkowska