Hufce tęczowych frustratów, sponsorowane przez mroczne siły tego świata, poczynają sobie coraz śmielej. Panoszą się nie tylko w mediach i na – tradycyjnie sprzyjających zgniliźnie – „salonach”, ale szturmują również szkoły i przedszkola. A wszystko to pod etykietką „gender”, skrywającą największą dywersję kulturową w udokumentowanej historii.
Angielski termin gender oznacza płeć lub rodzaj. Specjaliści od przeinaczania pojęć „wzbogacili” go o dodatkowy sens: kulturowy składnik tożsamości płciowej lub, mówiąc zwięźlej, płeć kulturowa. Czym tototo jest – tego w zasadzie nie wie nikt. Istnieją natomiast miałkie teoryjki, które różnice między kobietą a mężczyzną sprowadzają do anatomii i warunkowania kulturowego. Zdaniem genderowych tuzów intelektu to kultura odpowiada za to, że dziewczynki wolą lalki, a chłopcy karabiny. I dlatego przedszkolanki w postępowych krajach Unii Europejskiej podejmują walkę z kulturowym szowinizmem, zachęcając chłopców do robienia ondulacji Barbie, a dziewczynki do zabaw plastikowymi kałasznikowami.
Idiotyzm tych przekonań oraz krzewiących je genderystów został świetnie obnażony w prowokacji dziennikarskiej zorganizowanej przez norweskiego komika Heralda Eię. Dowcipniś podpytał oslowskich „badaczy” gender, co sądzą na temat naturalnych różnic między płciami. Rozmówcy oświecili go stwierdzeniem, że mężczyźni i kobiety z natury nie różnią się pod względem zainteresowań, uczuć, zdolności czy rodzaju inteligencji. Za wszelkie odmienności odpowiada kultura. Biorąc pod uwagę fakt, że Norwegia należy do najbardziej „wyemancypowanych” krajów świata, gdzie równość między płciami jest wartością niemal religijną, tezy „genderologów” łatwo było obrócić w pył. Wystarczyło udać się do szpitala i porównać liczbę zatrudnionych pielęgniarek w stosunku do pielęgniarzy czy na plac budowy, by sprawdzić, ile kobiet obsługuje taczki albo młoty pneumatyczne. Tak też właśnie uczynił Eia – z wiadomym rezultatem. Ale był to jedynie wstęp do właściwego rozegrania tematu. Następnie bowiem komik udał się za morze i ocean: najpierw do Wielkiej Brytanii, następnie do Stanów Zjednoczonych, gdzie zaprezentował nagrania z wypowiedziami norweskich genderologów anglosaskim naukowcom. Uczeni byli osłupieni – i z łatwością wykazali, że tropiciele kulturowych nierówności nie wiedzą, o czym mówią. Z łatwością ustali to również każdy niedyplomowany internauta w miarę sprawnie posługujący się logiką dwójkową – bo sposób klecenia zdań i poziom argumentacji używanej przez Norwegów spod znaku tęczy wywołuje odruch znany jako facepalm. Film zrealizowany przez Heralda Eię jest dostępny na YouTube:
Oczywiście wykazanie bzdurności genderyzmu (lub transgenderyzmu, jak chcą genderolodzy) nie powstrzyma szturmu tej wykolejonej ideologii na nie tyle tradycję, ile na podstawowe wzorce relacji międzyludzkich wywodzące się z prawa naturalnego. Skoro „góra”, czyli polityczny establishment wraz z przyległościami, pod przymusem „wytycznych” Unii Europejskiej i pod wpływem postępowych „prądów kulturowych” zaaprobowała politykę gender mainstreamingu (niech was nie zmyli gładkie objaśnienie tego frazesu jako „strategii politycznej na rzecz równouprawnienia kobiet i mężczyzn”), to krok po kroku i szczebelek po szczebelku łykną ją również niższe piętra społeczne – a ci, którzy będą wierzgać, np. przez pochopne wyrażanie krytycznych opinii o „transseksualistach”, zwyczajnie nabawią się sankcji z karnymi włącznie.
Na dewiantyzm najłatwiej będzie przekabacić przykutą do apek i internetów dzieciarnię. Elektroniczno-mediowa i popkulturowa papka, którą młoda generacja chłonie jak parówki, tworzy coraz bardziej pozytywną otoczkę piarową wokół genderowych aberracji. Najlepszym tego przykładem jest niedawna „innowacja” na Facebooku, który wprowadził w ustawieniach profilów w swoim serwisie 50 terminów na określenie tożsamości płciowej. Wśród nich są takie kwiatki, jak „androgyniczny”, „dwupłciowy”, „międzypłciowy”, „płynny płciowo”, „transseksualny”. Można oczekiwać, że w ciągu jednego, maksymalnie dwóch pokoleń świat zaroi się od istot pokroju „Jej Perfekcyjności”, jak brzmi przydomek wykładającego na Uniwersytecie Warszawskim (sic!) Mateusza Drozdowskiego, który w jednym z postów na swoim blogu określił się mianem „trans-pedofila” i „transgendera”. I co? I spoko. Wszak pedofilia jest zbrodnią tylko wtedy, gdy dokonuje się w Kościele Katolickim.
Na podsumowanie powyższego przywołam jedynie wypowiedź posłanki Krystyny Pawłowicz, która podczas poświęconego zagrożeniom genderyzmu spotkania z mieszkańcami Żywiecczyzny stwierdziła pytająco: – Jeśli ktoś czuje, że jest Napoleonem, czy my piszemy ustawę o wojskach napoleońskich w Polsce? Nie. Wysyłamy do Tworek pod Warszawą. Czy jak ktoś czuje, że jest kotem albo psem, czy my piszemy ustawę o ludziach, którzy mają głębokie przekonanie, że są psami, jamnikami albo pudlami?
Ciekawe, jak długo przecząca odpowiedź na powyższe pytania pozostanie aktualna.
@right_winger - dzięki za uściślenie - faktycznie, powinno być "50 dodatkowych terminów"
@Markywee, @tomaszzet - dzięki za uwagę, macie oczywiście rację, dlatego napisałem "genderyzmu (lub transgenderyzmu, jak chcą genderolodzy)". Wychodzę z założenia, że "genderyści" do pewnego stopnia narzucili swoją terminologię i nie do końca jest sens się z tym liczyć. Użycie terminu "genderyzm" w znaczeniu odwrotnym do tego, jak chcą "transgenderyści", jest dość popularne w polskich mediach http://dorzeczy.pl/tak-oglupia-genderyzm/ , http://nczas.com/publicystyka/genderyzm-czyli-szalenstwo-importowane-z-zachodniego-smietnika-ideologii/ . Mam też wrażenie, że mówienie o transgenderyzmie czyni rzecz mniej zrozumiałą dla szerszej publiki, bo większość ludzi buduje skojarzenia raczej w oparciu o słowo "genderyzm", jako pochodną "gender". Ale może gdy transgedneryści definitywnie zdominują dyskurs, fakttycznie będziemy musieli zamienić te pojęcia.
"Genderyzm (od ang. gender – rodzaj, płeć społeczno-kulturowa) – przekonanie, że istnieją (lub powinny istnieć) tylko dwie płcie kulturowe, męska i żeńska, i że są one nierozerwalnie związane (lub tożsame) z płcią biologiczną, a więc z anatomicznymi cechami płciowymi[1]."