Oznacza to, że zagrożenie powodziowe nie mija, a wręcz przeciwnie - sytuacja nadal będzie poważna. W tej chwili na terenie Wielkiej Brytanii obowiązuje aż 500 alarmów i ostrzeżeń powodziowych. Pocieszające jest to, że dziś prędkość wiatru ma się już zmniejszyć, po tym jak w czasie weekendu sięgała ona grubo ponad 110 km/h. Niestety z prognoz wynika, że już od wtorku pogoda znowu się pogorszy – nie zabraknie sztormów, deszczu i silnego wiatru.
Sytuacja jest na tyle poważna, że prawdopodobnie dziś odbędzie się specjalne spotkanie kryzysowe z udziałem premiera Camerona. Powodzie jeszcze się nie skończyły, a politycy już wzajemnie się oskarżają. Minister Eric Pickles na przykład ma pretensje do przedstawicieli Environment Agency o niewłaściwe poradnictwo na temat przeciwdziałania powodziom. Pickles jednocześnie przyznał, że rząd zrobił duży błąd nie przeznaczając środków na pogłębianie rzek, co mogło w odpowiednim czasie zapobiec wielu powodziom, zwłaszcza w Somerset. Pickles oficjalnie skierował przeprosiny do mieszkańców tych terenów.
Tymczasem w wielu rejonach UK sytuacja jest bardzo poważna. Co prawda jak na razie opady zanikły, ale stan wody, zwłaszcza w Somerset, podnosi się nadal. Mieszkańcy Walii i południowej Anglii cały czas zmagają się z wysoką wodą, ale również z powalonymi drzewami, uszkodzonymi liniami energetycznymi, zniszczonymi przez wiatr dachami domów. Setki gospodarstw domowych nadal nie ma prądu.
W UK coraz wyraźniej słychać głosy krytyki pod adresem rządu, który od lat na działania przeciwpowodziowe nie przeznacza zbyt dużych środków. Gabinet Camerona skutecznie zrzuca winę za tragiczną sytuację w Somerset na szefa Environment Agency. To on ma być kozłem ofiarnym, bo „niezbyt stanowczo doradzał w kwestii konieczności pogłębiania rzek”. Kilka dni temu Cameron obiecywał, że zrobi wszytko co w jego mocy, aby pomóc ludziom na zalanych terenach. Tymczasem eksperci przypominają, że wielu rolników z zalanych terenów już pół roku temu alarmowało premiera sugerując natychmiastowe pogłębienie rzek.
Dziennikarze dopytywali ministra Picklesa, czy aby sam Cameron nie powinien również przeprosić. – To ja przepraszam, bez żadnych zastrzeżeń. Posłuchaliśmy ekspertów z Environment Agency i niestety okazało się, że źle zrobiliśmy. Pracownicy Environment Agency wykonują świetną robotę, ale mam wątpliwości czy kierownictwo dobrze wykonuje swoje obowiązki – mówi Pickles.
Jak dotąd podczas „zimowych powodzi” pod wodą znalazło się łącznie 5 tysięcy gospodarstw. Eksperci ostrzegają, że jeśli rząd nie zacznie finansować prac przeciwpowodziowych, to realne zagrożenie zalaniem tyczy łącznie 1,3 mln domów.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.