Wychodzenie z kryzysu już jakiś czas temu szumnie ogłaszali czołowi brytyjscy politycy. I rzeczywiście, gospodarka zaczyna przyspieszać, rośnie produkcja, wydatki konsumenckie się zwiększają. Jednym słowem jest lepiej. Jednak zdaniem ekspertów spora część pieniędzy obecnych w systemie pochodzi z kredytów i pożyczek. A to nie jest już takie dobre.
Z najnowszych badań wynika, że 43 proc. mieszkańców Wielkiej Brytanii posiada więcej niezabezpieczonych długów niż rok temu. Poprzez takie długi rozumiemy karty kredytowe, pożyczki gotówkowe i tzw. debety na kontach. Polityka banków ułatwia zadłużanie się młodych ludzi – osoby w wieku 18-24, które raczej jeszcze nie mają kredytów hipotecznych, średnio mają do spłacenia prawie 5,5 tys. funtów na głowę (nie licząc kredytów studenckich).
Jedna trzecia badanych ma przynajmniej jeden niezabezpieczony kredyt, a jedna piąta dwa lub więcej. Na Wyspach najbardziej popularne są karty kredytowe. 46 proc. ankietowanych potwierdza posiadanie długu na karcie zdając sobie sprawę z płaconych odsetek i opłat. Większość użytkowników kart chwali tę opcję z racji stosunkowo niskiego oprocentowania. Eksperci przypominają jednak, że w tym roku należy się spodziewać spore podwyżki oprocentowania., co w znacznym stopniu zwiększy koszty korzystania z plastikowych pieniędzy.
- W ubiegłym tygodniu opublikowano dane, które mówią o 1,9 proc. wzroście brytyjskiej gospodarki. To najlepszy wynik od czasu 2008 roku. To dobra wiadomość, bo wydatki konsumentów idą w górę, jednak warto zwrócić uwagę jak wiele tych wydatków jest kredytowanych – mówi Kevin Mountford z MoneySuperMarket.com. – Aż dwie trzecie badanych posiada jakąś formę niezabezpieczonego kredytu, możemy wiec mówić o tym, że wielu konsumentów kupując coś tak naprawdę tylko się zadłuża.
Oczywiście większość dłużników zamierza spłacić zobowiązania. 60 proc. z nich planuje pozbyć się ciężaru w ciągu 12 miesięcy. 12 proc. daje sobie na to dwa lata. - Nie jest to jednak zadanie łatwe – wymaga dyscypliny, bowiem spłacanie długów skutecznie redukuje nasz comiesięczny dochód. Wracając do pożyczek, debetów i kart. Obecnie są one dość tanie, bo mamy niskie oprocentowanie. Ale pamiętajmy o tym, że taka sytuacja nie będzie trwała zbyt długo. Wkrótce to się zmieni, a wraz z tym wzrośnie nasze zadłużenie. Ci, którzy mają stałe stopy oprocentowania mogą spać stosunkowo spokojnie – przypomina Mountford.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.