MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

03/02/2014 08:21:00

Felieton: Jazda kontrolowana

Felieton: Jazda kontrolowanaFotoradary zatruwają wam życie? Poczekajcie jeszcze kilka lat – staną się miłym wspomnieniem. Już niebawem samochody będą fabrycznie wyposażane w elektronikę, która ograniczy naszą kontrolę nad własnym pojazdem.
A było tak miło. W pogodnym piątkowym nastroju pucowałem naczynia po smacznym obiedzie, jednym uchem słuchając radia, a drugim głosu wewnętrznego – czyli koncertu myśli własnych na tematy rozmaite. W radiu akurat zagaili coś na temat nowych technologii. Myśli – trochę na zasadzie odruchu bezwarunkowego – wykonały adekwatny zakręt i poprowadziły mnie w kierunku pogodnej wizji technologicznej arkadii.

Przyznaję z miejsca – pogodna wizja była efektem odpływu rozumu, ponieważ projekcja technologicznej arkadii jest jak najodleglejsza od moich prognoz dla ludzkości. Niemniej na chwilę dałem się ponieść urojeniom, że cała ta rewolucja telekomunikacyjna nie tylko daje nam kupę frajdy i wygody, ale w dłuższej perspektywie jest po prostu dla nas wszystkich pożyteczna. Normalnie uważam, że takie przekonanie może żywić wyłącznie człowiek nieroztropny lub oszukany. No i na moment sam się jednej z (lub obu) tych właściwości nabawiłem.

Na szczęście Anioł Stróż – lub inna życzliwa istność – szybko wytrącił mnie z tej iluzji. Przetrzeźwienie nastąpiło w momencie, gdy radio zaczęło snuć opowieść o systemie eCall. Jest to, jak głosi Wikipedia, „ogólnoeuropejski system szybkiego powiadamiania o wypadkach drogowych”. Zasada jego działania jest prosta: w razie wypadku, po odebraniu sygnału z czujników zamontowanych w samochodzie, znajdujący się w pojeździe nadajnik GPS wysyła informację do dyspozytorni służb ratunkowych. Służby czym prędzej przybywają na miejsce zdarzenia i ratują zdrowie, życie lub jedno i drugie. W sumie „patent” ma ratować 2500 istnień rocznie – tak wykalkulowali badacze, którzy zbadali temat na zlecenie Komisji Europejskiej. Bo oczywiście nad – ogólnoeuropejskim w końcu – projektem czuwają eurokomisarze.

Fakt, że nad projektem czuwa Komisja Europejska sam w sobie nie jest może niczym złym, choć prędzej niż w dobre intencje Komisji Europejskiej uwierzę w dobre intencje Charlesa Mansona. Ale nie mieszajmy wątków. System eCall, którego wdrożenie przewiduje się na rok bieżący, wymaga zamontowania nadajników we wszystkich nowo rejestrowanych samochodach. Oznacza to ni mniej ni więcej, tylko to, że niebawem wszystkie samochody poruszające się po unioeuropejskich drogach będą obligatoryjnie wyposażone w mechanizm, który umożliwia ich śledzenie. Jasne, już teraz większość z nas ma przy sobie smycz w postaci nieodłącznego smartfona i „właściwe służby” w dowolnym momencie mogą zaznajomić się z naszym aktualnym położeniem, jak również odtworzyć trasę naszych podróży Bóg jeden wie (i właściwe służby) w ciągu jak długiego okresu. Tyle że zawsze taką smycz możemy sobie odpiąć i udać się na nieskrępowany spacer po bułki. Inna sprawa, że wpadając po drodze w obiektyw kilkunastu kamerom CCTV – ale i na nie, póki co, są sposoby.

Jednak system eCall to tylko zwiastun prawdziwego skoku technologicznego. Jak bowiem objawiło mi radio – w tajnych laboratoriach postępu szykowana jest znacznie większa operacja ratunkowa dla europejskich kierowców. Okazuje się, że już czynione są przymiarki (co w praktyce oznacza, że wszystko w zasadzie jest gotowe) do wyposażania samochodów w elektronikę, która w celu zwiększenia bezpieczeństwa jazdy będzie wchodzić w kompetencje kierowcy. Przykładowo – gdy na terenie zabudowanym będziemy chcieli dać po gazie nieco mocniej, niż dopuszczają to przepisy, odpowiednie impulsy elektryczne zwyczajnie nam to uniemożliwią. Innym poważnie rozważanym rozwiązaniem z zakresu „bezpieczeństwa drogowego” jest instalacja w samochodach alkomatów, w które trzeba będzie dmuchnąć, by odpalić silnik pojazdu – oczywiście po uzyskaniu odpowiedniego wyniku.

W jakim zakresie oprogramowanie może przejąć kontrolę nad pojazdem? Oficjalnych deklaracji w tej sprawie nie ma, ale można podejrzewać, że prędzej czy później poza wyborem celu podróży, kierowca będzie miał niewiele do gadania. Z technicznego punktu widzenia taka automatyzacja działania pojazdu nie stanowi większego problemu. Jak wyjaśnił w komentarzu dla rozgłośni ekspert z jednego z czasopism komputerowych – współczesne auta naszpikowane są elektroniką i dorzucenie kilku modułów umożliwiających zdalną kontrolę dwuśladu jest technologiczną bułką z masłem. Zresztą wystarczy wklepać w Google „Google driverless car”, by zobaczyć co – mniej więcej – nas czeka.

Jeśli chodzi o następstwa tego wspaniałego skoku motoryzacyjnego, to poza oczywistymi, jak niemal całkowite ubezwłasnowolnienie kierowcy i pojawienie się ryzyka związanego z hakowaniem oraz awaryjnością samochodowego software’u, przychodzi do głowy jeszcze jedna rzecz. Automatyzacja pojazdów silnikowych znakomicie ułatwi robotę seryjnemu samobójcy, który w ostatnich latach zasłynął brawurowymi akcjami w Polsce, ale działa przecież także w wielu innych częściach świata. A jednostki niewygodne politycznie zawsze łatwiej wciągnąć na listę wypadków, związanych z nieuchronnym marginesem błędów systemu, niż organizować im stryczek czy farmakologicznie sprokurowany zawał w zbyt młodym wieku.

Pan Dobrodziej
Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 1)

johhny112

2 komentarze

3 luty '14

johhny112 napisał:

Komentarz usunięty w związku z naruszeniem regulaminu.

Konto zablokowane | profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska