O co chodzi?
„O co tyle hałasu?” – chciałoby się zapytać. Tym bardziej że opublikowane niedawno wyniki badań przeprowadzonych przez University College of London wyraźnie pokazują, iż imigranci mają zdecydowanie pozytywny wpływ na rozwój brytyjskiej gospodarki. Są bardziej pracowici niż rodowici Brytyjczycy i o 45 proc. rzadziej pobierają zasiłki. Według badań w ciągu ostatnich dziesięciu lat zasilili budżet kraju kwotą 25 mld funtów.
Jak pisał w grudniu „The Economist”: „Politycy skarżą się, że imigranci są obciążeniem dla systemu usług publicznych, które i tak są zmuszane do zaciskania pasa z powodu oszczędności. To nonsens: młodzi i pełnosprawni imigranci nie korzystają z nich aż tak bardzo. A ponieważ wkładają do systemu więcej, niż z niego wyciągają (wedle wiarygodnych szacunków ok. 35 proc. więcej), chronią szkoły i szpitale przed jeszcze głębszymi cięciami. Imigranci nie obniżają pensji na rynku, jeśli już, to tylko w grupie innych imigrantów. Czynią naszą gospodarkę większą, obniżając naszą relację długu publicznego do PKB”.
W obliczu tych opinii argumenty ekonomiczne wydają się więc absurdalne. Prawdziwym powodem ataku na Polaków i innych imigrantów w Wielkiej Brytanii są rozgrywki na scenie politycznej. Perspektywa tegorocznych wyborów do Parlamentu Europejskiego oraz wyborów krajowych w 2015 r. wobec rosnącej ciągle popularności partii UKIP wydaje się spędzać torysom sen z powiek. Próbują ratować swoją skórę, uderzając w populistyczne tony i składając swoim wyborcom na tacy głowę imigranta.
Co na to Polacy na Wyspach?
Z pozoru Polacy pracujący w Wielkiej Brytanii wydają się posunięciami rządu brytyjskiego nie przejmować. Mają poczucie, że uczciwie i ciężko pracują i nikt ich z tego kraju nagle wyrzucić nie może, a jednak… czują niepokój. Biura imigracyjne zajmujące się pomocą w uzyskaniu rezydentury czy obywatelstwa brytyjskiego przeżywają prawdziwe oblężenie. Mimo że wymagania, jakie trzeba spełnić, aby ubiegać się o obywatelstwo brytyjskie, wcale nie są małe (6-letni pobyt, udokumentowanie zatrudnienia, niekaralność, egzamin językowy oraz test z wiedzy o kraju), a cała procedura nie należy do najtańszych – obecnie koszt złożenia aplikacji to 874 funty w przypadku osoby dorosłej oraz 673 funty w przypadku dziecka, a opłaty te mogą jeszcze wzrosnąć w kwietniu – część Polaków woli się zabezpieczyć przed skutkami kryzysu ekonomicznego i napiętej sytuacji politycznej w UK. Szacuje się, że w ciągu ostatnich 5 lat wnioski o obywatelstwo brytyjskie złożyło około 8 tys. Polaków. Liczba ta jednak wydaje się zaniżona, nie ma bowiem jeszcze danych obejmujących przedostatni kwartał zeszłego roku, kiedy to, by zdążyć przed zmianami przepisów, wnioski złożyło kilka kolejnych tysięcy naszych rodaków zamieszkujących Wielką Brytanię. Czy zmiana obywatelstwa ma być lekiem na całe zło? Trudno powiedzieć, na pewno jednak jest odpowiedzią na antyimigracyjną politykę rządu brytyjskiego. Czy musimy zostać Brytyjczykami, aby została dostrzeżona wartość, jaką stanowimy dla ekonomii tego kraju?
Justyna Orzechowska, Cooltura