Ogłoszenia spotkały się z ogromnym odzewem, na niektóre z nich aplikowało po 500 osób. Nic dziwnego – na niektóre stanowiska wymagano tylko podstawowej znajomości języka angielskiego, a doświadczenie zawodowe nie miało znaczenia. Do ofert dotarli dziennikarze „Daily Mail”.
Siedem razy wyższe minimum
Największym zainteresowaniem cieszył się sektor gastronomiczny i medyczny. Sporo chętnych zgłosiło się do pracy na statkach oraz do prac rolniczych, nie brakowało inżynierów, opiekunek do dzieci i osób starszych. Podane w ofertach wynagrodzenie czasami zaskakiwało, np. tancerki w kubie nocnym mogą zarobić od 4 do 8 tys. funtów miesięcznie, ale zazwyczaj oscylowało wokół pensji minimalnej (6,31 funta na godzinę). To i tak siedem razy więcej niż wynosi obecnie rumuńska godzinowa stawka minimalna – 88 pensów.
Aby pozyskać jak najwięcej kandydatów do pracy, agencje rekrutacyjne zainwestowały m.in. w reklamy w sklepowych witrynach. Przypominają one o tym, że od 1 stycznia 2014 Rumuni mogą wyjechać do pracy w Wielkiej Brytanii bez ubiegania się o pozwolenie na pracę. Na plakatach widnieje flaga Unii Europejskiej.
Agencje znalazły już dziesiątki pracowników, m.in., do hoteli (Marriot, Hilton, De Vere), sieci fast foodów czy prywatnych domów opieki. Wykwalifikowane pielęgniarki do brytyjskich szpitali pozyskano na pierwszych targach pracy w Bukareszcie. - Pielęgniarki odchodzą na emeryturę i ktoś musi je zastępować – wyjaśnia Valentin Porubin – Lazurca, dyrektor agencji pracy, która zorganizowała targi – Rumuńskie pielęgniarki już nie muszą czekać czterech miesięcy na pozwolenie na pracę w UK, a tym samym są bardziej atrakcyjne dla brytyjskich pracodawców – wyjaśnia.
Zdaniem Raluca Stefanescu z portalu Tjobs, większość Rumunów emigruje z powodów ekonomicznych - Według naszych statystyk, ponad 80 proc. osób planuje wyjazd na kilka lat, a potem powrót z zaoszczędzonymi pieniędzmi, które będą inwestować w firmy czy budowę domu – mówi Stefacescu.
kk, MojaWyspa.co.uk