Ewelina Powell trafiła do szpitala po tym, jak zemdlała w pracy. Na podstawie tomografu i badań krwi lekarz orzekł, że pacjentka ma nieuleczalnego raka, który „wyżarł” jej w głowie dziurę wielkości monety 50-pensowej. Zdaniem lekarza był to przypadek nieuleczalny. Trzy tygodnie później eksperci ze szpitala Charing Cross Hospital w Londynie wykryli pomyłkę. Stwierdzili, że kobieta nie ma raka, a zmiany w mózgu to prawdopodobnie ślady upadku w dzieciństwie.
Ewelina Powell była przeświadczona, że umrze. W 2005 roku wygrała z rakiem jajnika, więc informacja o ponownym nowotworze była dla niej prawdziwym wstrząsem. - Kiedy pierwszy raz zachorowałam, byłam sama, ale teraz mam dziecko – opowiada kobieta – To był w ogóle cud, że ona się urodziła, bo lekarze mówili, że nigdy nie będę mieć dzieci. Podczas tej diagnozy mój świat rozpadł się na kawałki. Nie mogłam sobie wyobrazić, że moja córka będzie dorastać beze mnie – wspomina. Zaczęła nawet szukać rodziny zastępczej dla dziewczynki.
Kobieta otrzymała oficjalne przeprosiny od Maidstone i Tunbridge Wells NHS Trust i na razie nie wniosła skargi na błędną diagnozę.
kk, MojaWyspa.co.uk