Media angielskie pisały jakiś czas temu, że przez wyjątkowo mroźną pogodę sklepy na brytyjskich high streets straciły aż do miliarda funtów. Badania wskazują również, że konsumenci stają się coraz bardziej pesymistyczni z powodu kryzysu ekonomicznego i stanu swoich finansów w okresie świątecznym. Jak donosiło BBC, sprzedaż w samym Londynie spadła w grudniu 2010 r. aż o 28,6 proc. Czy pogoda i problemy finansowe Brytyjczyków powstrzymają ich jednak od wyruszenia na łowy podczas najbliższych wyprzedaży?
Coroczna pokusa
Każdego roku w centrum Londynu obserwujemy ten sam fenomen – tłumy zahipnotyzowanych klientów, zarówno londyńczyków, jak i turystów, wydających tysiące funtów na „superokazje”, które, jak się później okazuje, nie do końca były okazjami. Poświąteczne wyprzedaże sprawiają, że nasz mózg szaleje i działa jak w amoku.
Zimowa wyprzedaż w Londynie zaczyna się już w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. Przed wieloma sklepami ustawiają się wtedy kolejki najbardziej zagorzałych amatorów okazyjnych zakupów, zdecydowanych za wszelką cenę dostać się do sklepu jako pierwsi. Większość wyprzedaży trwa prawie do końca stycznia, a dodatkowe obniżki cen wprowadzane są w ostatnim tygodniu.
Dla niektórych skorzystanie z wyprzedaży staje się misją strategiczną, a co sprytniejsi planują zakupy z wyprzedzeniem, żeby nie ominęły ich najlepsze okazje.
– Nie potrafię odeprzeć się pokusie. Można powiedzieć, że żyję od wyprzedaży do wyprzedaży – przyznaje 31-letnia Ewa, pracująca w PR w Londynie.
– To właśnie wtedy warto wydać pieniądze i kupić klasyczne ubrania, na które normalnie nas nie stać. Jednym ze sposobów, jaki praktykuję, jest kupowanie czegoś na następny sezon. Np. w sierpniu kupiłam 5 golfów za cenę jednego. Często również kupuje coś po normalnej cenie tuż przed rozpoczęciem sales, a potem idę to oddać i ekspedientka mówi mi wtedy, że teraz jest half price, i jeszcze zyskuję. Odczekuję też często kilka dni, ponieważ ceny cały czas spadają – dodaje Ewa.
– Potrafię wstać wcześnie rano i koczować przed sklepem tylko po to, aby zgarnąć najlepsze produkty – opowiada 22-letnia Brytyjka Ann. – W mojej rodzinie większość prezentów kupujemy sobie po świętach, to właśnie wtedy można dostać wymarzone ciuchy za pół ceny – dodaje.
Jak mądrze kupować?
Istnieją sposoby, poparte nauką i psychologią, które powstrzymują nasze prymitywne instynkty przed wydawaniem ciężko zarobionych pieniędzy na produkty poniekąd nam zbędne. Psycholog instytutu badawczego Synovate Tim Dension radzi, jak oprzeć się pokusie:
– Pamiętaj, kluczem do najbardziej efektownych zakupów jest nabywanie tylko tych ciuchów, butów i dodatków, które naprawdę ci pasują i rzeczywiście są w twoim stylu. Nie kupuj 15-centymetrowych szpilek czy dżinsów, do których wciśniesz się tylko, jeśli schudniesz kilka kilogramów. Kupuj tylko te dodatki, których naprawdę potrzebujesz.
Nie przegap „okazji”
– Podczas wyprzedaży nie patrzymy na cenę. Najważniejsze, że jest to „superokazja” – twierdzi Denison. – Czujemy się poganiani. Jesteśmy jak zahipnotyzowani i wydaje nam się, że wszystko jest dużo tańsze niż zwykle. Jesteśmy pod wrażeniem 75-procentowej obniżki i nie myślimy o cenie, jaką w rzeczywistości płacimy – dodaje.
Kobiety lepiej „polują”
– Zarówno kobiety, jak i mężczyźni potrafią ślepo wydawać podczas wyprzedaży, ale w inny sposób – twierdzi Denison. – Mężczyźni nie zawsze wiedzą, ile dany produkt kosztuje bez zniżki, tylko dlatego, że mniej kupują. Kobiety natomiast są lepsze w odnajdywaniu najlepszych ofert, aczkolwiek zamiast liczyć, ile tak naprawdę wydały, skupiają się na tym, ile zaoszczędziły – mówi.
Brytyjka Amy z Brighton zawsze bierze ze sobą notatnik i długopis, kiedy wybiera się na wyprzedaże.
– Podczas oglądania ciuchów, jak coś mi się spodoba, notuję to: co to jest, jaką ma cenę, w jakim sklepie się znajduje. Jak skończę, wracam w to miejsce; jeśli dany produkt dalej tam jest, a ja nadal czuję, że go chcę, to go kupuję. Często jednak, jak wracam, dana rzecz już nie wydaje mi się taka wyjątkowa, a jeśli już tego nie ma, znaczy, że dobrze, że nie kupiłam, bo będzie następne, i tańsze – doradza Amy.
Nadmierne kupowanie daje nam „kopa”
Kiedy widzimy coś, co nam się podoba, w naszym mózgu następuje wybuch tzw. dopaminy – substancji chemicznej, która działa podobnie do heroiny. Taki „haj” chemiczny nie pozostaje z nami długo, ale możesz mieć go permanentnie, jeśli uważasz, że wyprzedaże dają ci „pozwolenie”, aby bez przerwy kupować. Panuje również tzw. społeczna konkurencja, związana z zawodem, jaki czujemy, jeśli znajomi lub rodzina znajdą lepsze okazje. Badania na 2 tys. kupujących przeprowadzone przez Corinne Sweet, psychologa konsumentów, dla YouGov pokazały, że 78 proc. kupujących odczuwa ukryty zawód i poczucie winy, kiedy inni znajdują lepsze oferty niż oni.
Uważaj na świąteczne kolory
– Sprzedawcy mają w zwyczaju zwracać naszą uwagę, używając czerwono-białych kolorów dla produktów znajdujących się na wyprzedaży, ponieważ kojarzą nam się one ze świętami i miłym czasem – twierdzi Denison. To działa, co sklepy używające innych kolorów z przykrością potwierdzają. Pamiętaj więc, aby nie mylić tych kolorów z najlepszą okazją.
Bierz gotówkę – oszczędzisz!
Badania udowodniły, że płacenie gotówką jest dużo boleśniejsze niż kartą. Fizyczne wydawanie pieniędzy stymuluje w naszym mózgu rejony, które wprawiają nas w dyskomfort psychiczny. Dlatego na wszelki wypadek wybierając się na wyprzedaże, warto zamiast karty płatniczej zabrać gotówkę.