Philippe Mignonet, wiceburmistrz Calais, nie przebiera w słowach kiedy ma na myśli brytyjskie władze. – Powinni w końcu zacząć coś z tym robić, nasz port stał się celem tysięcy nielegalnych imigrantów chcących dostać się do Wielkiej Brytanii.
– Według naszych szacunków, każdej nocy od 10 do 40 imigrantom udaje się przedostać z Calais do UK. Nasze służby, jak też i brytyjskie, każdej nocy łapią część takich osób, ale co noc chętnych liczy się w setkach – mówi Mignonet, który oskarża Wielką Brytanię o hipokryzję. Ma ona polegać na tym, że brytyjski rząd dużo mówi o blokowaniu granic dla nielegalnych imigrantów, a tymczasem pozwala im spokojnie przebywać na terenie kraju.
- Jeśli brytyjski rząd dalej będzie tak pobłażliwy dla nielegalnych imigrantów, to chyba prościej będzie jeśli Francja zacznie wpuszczać wszystkich jak leci – dodaje oburzony wiceburmistrz. – Najszybszym, ale i najbardziej radykalnym rozwiązaniem byłoby przeniesienie kontroli granicznej z Calais do Dover i Folkestone. Problemem nie musieli by się już zajmować francuscy pogranicznicy, tylko brytyjskie służby. Łatwość z jaką nielegalni imigranci mogą poruszać się po rynku pracy w UK, jest dla nasz przerażająca. Nic dziwnego, że po jakimś czasie do takich osób szybko chcą dołączyć członkowie ich rodzin, zachęceni opowieściami o spokojnym życiu nielegalnego imigranta na Wyspach – mówi Mignonet.
W ubiegłym tygodniu Calais odwiedził Manuel Valls, francuski minister spraw wewnętrznych. Po tym co zobaczył, obiecał przysłać do miasta dodatkowe oddziały policji, która mają się zająć narastającą masą imigrantów chcących przedostać się do UK. Minister nie wyklucza też otwarcia w Calais „centrum imigracyjnego”, w którym udzielano by m.in. pomocy medycznej.
Valls zdradził też, że niedawno zaprosił minister Theresę May na spotkanie w celu „renegocjacji” umów pomiędzy Francją i Wielką Brytanią. – Nasi brytyjscy przyjaciele powinni w większym stopniu uwzględniać obciążenia jakie ponosimy w Calais w związku z narastającą falą nielegalnych imigrantów – mówi francuski wiceminister.
Zgodnie z obowiązującymi umowami, brytyjski rząd dokłada się finansowo do obsługi ruchu imigracyjnego w Calais. Na mocy porozumienia, we francuskim porcie operują również brytyjskie służby graniczne i policyjne. – Nadszedł czas weryfikacji obecnego układu. Trzeba przyznać, że znaleźliśmy się w impasie – dodaje Valls.
Co wieczór w porcie w Calais gromadzą się setki imigrantów. Dochodzi do wielu incydentów. Przedstawiciele Border Force przyznają, że z powodu braków kadrowych, w dużej liczbie ciężarówek wjeżdżających na promy znajdować się mogą „pasażerowie na gapę”.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk