Raport w tej sprawie, przygotowany przez Ofsted, poznamy dzisiaj. Eksperci zauważają, że w szkołach w UK coraz częściej występuje tolerowanie „niewłaściwego zachowania” uczniów oraz postaw, które nie są dobrym przykładem dla innych. Poprzez pojęcie „niewłaściwych zachowań” autorzy raportu rozumieją przede wszystkim zakłócenia przebiegu lekcji poprzez zachowania „mniejszego kalibru”, które jednak nietolerowane, z czasem przekształcają się w poważniejsze wybryki.
Przykładem tego typu zachowań jest choćby nagminne rozmawianie w czasie lekcji oraz używanie przez uczniów telefonów komórkowych. Eksperci przypominają, że tolerowanie tego typu zachowań również ma wpływ na poziom nauki i przyswajanej wiedzy. Stąd też w ostatnim
raporcie OECD poziom wiedzy uczniów z UK został tak surowo oceniony.
Michael Wilshaw w swoim komentarzu do raportu pisze również o tym, co nazywa „niskimi oczekiwaniami ze strony nauczycieli”. Mówiąc wprost, ma pretensje do kadry pedagogicznej o brak reakcji wobec uczniów niewłaściwie się zachowujących. - Standardy zachowań w brytyjskich szkołach obniżają się, wystarczy je porównać do tych obowiązujących w krajach Dalekiego Wschodu. Od tamtych wzorców zachowań dzielą nas lata świetlne. Po prostu w naszych szkołach brakuje kultury, nauczyciele pobłażają uczniom, którzy na początku tylko po cichu gadają między sobą, a po jakimś czasie zaczynają bez skrępowania używać telefonów komórkowych – mówi Michael Wilshaw.
Nauczyciele marnują potencjał uczniów
Eksperci z Ofsted szacują, że obecnie w brytyjskich szkołach znajduje się około 700 tys. uczniów, których zachowanie trzeba poprawić. – Jeśli to się nie zmieni, wkrótce nauczyciele będą musieli się sporo natrudzić, żeby na ich lekcjach ktokolwiek dobrze przyswoił wiedzę – dodaje szef Ofsted, który zamierza zaapelować do dyrektorów brytyjskich szkół o rozpoczęcie walki „z grubiańskimi zachowaniami, nieuważaniem na lekcjach i gadaniem przez telefon”.
W raporcie znalazła się analiza ponad 21 tysięcy szkół publicznych. Autorzy zwracają uwagę na to, że dzieci z rodzin robotniczych coraz częściej są spisywane na straty poprzez „kulturę niskich oczekiwań nauczycieli”. Eksperci nazywają to wprost „marnowaniem potencjału ludzkiego”. Sam Michael Wilshaw używa nawet sformułowania „loteria edukacyjna”, która dzieli dzieci w UK na „szczęściarzy i pechowców”. Podkreśla jednak, że nie chodzi tu o pochodzenie i status społeczny. – Bieda nie sprawia już, że dziecko w szkole skazane jest na słabe wyniki. Mamy wiele przykładów, ze tacy uczniowie mimo niesprzyjających warunków znakomicie sobie radzą. Po prostu trafili na dobrych nauczycieli, którzy potrafią ich zdopingować i od nich wymagać – dodaje Wilshaw.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk