MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

10/11/2013 08:17:00

Brytyjska stolica muzyki

Londyn od wielu dekad nie jest już centralnym punktem imperium, nad którym nigdy nie zachodzi słońce. W pewnej dziedzinie jednak nadal pozostaje jednym z najważniejszych punktów na świecie. Chodzi oczywiście o muzykę, której Londyn jest niekwestionowaną stolicą.


Wkrótce dzięki Chandlerowi Hendrix znał już wszystkich i wszyscy też wiedzieli, co potrafi on zrobić z gitarą. A jak wiadomo, czynić potrafił prawdziwe cuda. Właśnie w Londynie Hendrix po raz pierwszy dostał w swoje ręce wzmacniacz Marshalla. Jak wspominał później Brian Auger z bluesowo-jazzowej kapeli Brian Auger and the Trinity, podczas jam session Jimi bez zastanowienia podkręcił w nim wszystkie pokrętła do maksymalnej dziesiątki i już po chwili z głośników wydobyła się ściana zakłóceń i sprzężeń zwrotnych. Od tej pory znakiem rozpoznawczym Hendrixa stały się wszelkiego rodzaju zgrzyty i piski. To, co inni uważali za mankament elektrycznej odmiany tego instrumentu, on wykorzystał, żeby wydobywać zeń zupełnie nowe brzmienia. Grał na niej za swymi plecami, zamiast palców używał zębów i języka, a jego występy przypominały szamańskie sesje. Na prawdziwy szok trzeba jednak jeszcze było czekać do 1967 r.

PŁONĄCA GITARA

W tym czasie the Jimi Hendrix Experience okupowali już górne strefy brytyjskich list przebojów i gościli w popularnych show telewizyjnych Ready Steady Go! i Top of the Pops. Chandler uważał jednak, że kapela wciąż zbyt mało skupia na sobie uwagę mediów. Właśnie dlatego uznał, że podczas otwierającego jej pierwszą samodzielną trasę koncertu w klubie Astoria na Finsbury Park Jimi musi dokonać czegoś, czego długo nikt nie zapomni. Poproszony o poradę dziennikarz Keith Altham zasugerował, że trzeba tu czegoś bardziej dramatycznego niż dzikie występy muzyków z The Who, którzy podczas swoich koncertów notorycznie niszczyli używane przez siebie instrumenty. To właśnie wtedy zrodził się pomysł podpalenia gitary. 31 marca 1967 r. tuż przed występem menadżer trasy Gerry Stickells wyskoczył do pobliskiego sklepu i kupił paliwo do zapalniczek. Tego dnia Jimi dał niespodziewanie dynamiczny, 45-minutowy popis swoich możliwości. Pod sam koniec, w trakcie gania „Wild Thing” podpalił swojego Fendera Stratocastera, przez cały czas kontynuując niesamowity show. Z instrumentu zaczęły się wydobywać dzikie piski i zawodzenia, które szybko wprowadziły w trans zgromadzoną na sali publikę. Następnego dnia brytyjskie gazety zaczęły się rozpisywać o „czarnym Elvisie” i „Dzikim Człowieku z Borneo”, a zdjęcie Hendriksa pochylonego nad palącą się gitarą stało się jedną z ikon szalonych lat 60. Jest dzisiaj tak samo rozpoznawalne jak fotografia Che Guevary w jego słynnym berecie czy czarno-biała fotografia oficera armii południowowietnamskiej celującego z pistoletu w głowę przestraszonego więźnia.

NO FUTURE


Jeśli chodzi o sam klub, w którym odbył się historyczny koncert, to jeszcze przez ćwierć wieku była to jedna z najbardziej znanych sal koncertowych Londynu. W 1971 r. miejsce zmieniło nazwę na Rainbow Theatre, a swoje koncertowe krążki nagrywały tu takie legendy, jak Pink Floyd, Yes, Queen czy Genesis. Większość z tych płyt nosiła zresztą mało oryginalny tytuł „Live at the Rainbow Theatre”. Niestety, mnogość chcących występować tu gwiazd nie była w stanie uchronić sali przed powolnym upadkiem. Wybudowany w 1930 r. przez sieć kin Astoria budynek w latach 70. wpisany został na listę zabytków, co, o ironio, okazało się dla niego niedźwiedzią przysługą. Ówczesny właściciel, firma Strutworth Ltd, twierdził, że po prostu nie stać go na remonty zgodne z obowiązującymi w brytyjskim prawie o ochronie dziedzictwa narodowego standardami. W efekcie budowla, która w czasach swej świetności reklamowana była jako najbardziej luksusowe kino w Londynie, powoli zaczęła popadać w ruinę. Paradoksalnie okazało się to jednak nie do końca niekorzystne. Odrapane ściany klubu stanowiły bowiem doskonałą scenerię dla młodego pokolenia muzyków, którzy w tym czasie zdobywali brytyjskie sceny. W Rainbow Theatre zaczęli się pojawiać Eddie and the Hot Rods, Ultravox, The Damned, The Stranglers i The Vibrators. Nadchodziła era punk rocka, która w pełni objawiła się w maju 1977 r. Wtedy to od występu w Rainbow Theatre swoją pierwszą prawdziwą trasę koncertową rozpoczęli The Clash.

W trakcie czterogodzinnego show na scenie pojawili się również  The Jam, The Buzzcocks, Subway Sect i The Prefects. Koncert przeszedł do historii nie tylko jako największa w tym czasie punkrockowa impreza. Na drugi dzień brytyjskie media całą swoją uwagę poświęciły zadymie, którą sprowokował Joe Strummer, śpiewając „White Riot”. W odpowiedzi fani zaczęli wyrywać z widowni fotele i ciskać nimi w stronę sceny. W sumie zniszczono ich ponad 200, a straty zostały oszacowane na ponad tysiąc funtów. Jak się wydaje, nie wywarło to jednak zbyt wielkiego wrażenia na właścicielu lokalu.

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska