Ministerstwo pracy i emerytur ma za sobą pierwsze rezultaty redukcji wysokości i rodzajów pomocy socjalnej. W ramach wspomnianego „benefit cap”, od kwietnia tego roku urzędnicy skorygowali wysokość i rodzaj otrzymywanej pomocy w ponad 18 tys. gospodarstw domowych. Resort przedstawia tę operację jako spory sukces, twierdząc, że w ten sposób aż 36 tys. osób zostało zmotywowanych do znalezienia pracy, zamiast życia na zasiłkach. Z tego 18 tys. już pracuje.
Zgodnie z przyjętą polityką promowaną przez ministra Iaina Duncana Smitha, wspomniane rodziny nie mogły otrzymywać więcej niż 500 funtów tygodniowo, co daje 26 tys. funtów rocznie. Do tego poziomu równano więc stawki w przypadki wspomnianych rodzin. Jak się okazuje, w wielu sytuacjach było co redukować – zdarzały się, że rodzina łącznie pobierała rocznie nawet 70 tys. funtów z kasy socjalnej. Około 300 gospodarstw domowych otrzymywało rocznie ponad 40 tys. W pozostałych przypadkach redukcje nie były już tak spektakularne. W prawie połowie rodzin zasiłki obcięto o ok. 50 funtów lub mniej – tygodniowo. Ok. 8 tys. rodzin straciło od 50 do 150 funtów tygodniowo. 17 rodzin zostało pozbawionych niemal 400 funtów tygodniowo, co oznacza, że wcześniej w ciągu roku z budżetu państwa dostawały 46 800 funtów.
Wspomniane redukcje to dopiero początek, ponieważ działania w ramach „benefit cap” będą prowadzone dalej w całej Wielkiej Brytanii. Ministerstwo szacuje, że łącznie redukcje benefitów dotyczyć będą 40 tysięcy rodzin.
- Ta zmiana to jasny sygnał od rządu, który mówi, że maksymalna pomoc od państwa wynosi 500 funtów tygodniowo. Jeśli komuś wydaje się to zbyt mało, powinien rozejrzeć się za pracę. To właśnie o zmotywowanie do pracy chodzi w tym wszystkim. Bardzo wiele osób, którym zredukowano zasiłki, zaczęło aktywnie współpracować z urzędami pracy, chodzą na szkolenia, szukają zatrudnienia. Benefit cap wraz z kredytem uniwersalnym przywrócą sprawiedliwość w naszym systemie socjalnym – mówią przedstawiciele ministerstwa.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk