– Mam otyłego syna. To duży problem dla całej naszej rodziny, ponieważ otyłość jest chorobą, która dotknęła także i nas. Łukasz w szkole jest obiektem drwin i wyzwisk, a powodem tego jest fakt, że jest po prostu „gruby”. Zdarzały się również sytuacje, że był popychany przez kolegów w przebieralni na basenie lub wyśmiewany w drodze ze szkoły. Doszło do tego, że zaczęliśmy go odbierać po zajęciach szkolnych. Czekaliśmy z mężem na zmianę w pobliżu szkoły i obserwowaliśmy, co się dzieje, kiedy uczniowie opuszczają budynek. Łukasz był wyśmiewany i nawet wówczas, kiedy podeszłam do syna, jego brytyjscy koledzy nie przestali mu ubliżać, nazywając go po prostu „polskim g…”. Zgłosiliśmy incydent dyrekcji szkoły. Czekamy na wyznaczone spotkanie, tymczasem przeżywając horror, bo przecież dzieje się krzywda naszemu dziecku, a termin rozmowy został wyznaczony dopiero za dwa tygodnie – opowiadała Iwona Kuc, która przyznaje, że waha się czy nie przyspieszyć rozwiązania problemu i nie zadzwonić w tej sprawie na darmową infolinię dotyczącą przemocy.
– Tylko czy nie zaszkodzę w ten sposób dziecku? Tego nie wiem, bo nie mam pewności jak właściwie działa ten system. Nie jestem przecież stąd i zdaję sobie sprawę z faktu, że na własne życzenie przyjechałam do UK z Polski. Jednak nie zgodzę się z tym, że powinnam przystawać na wszystko, co mnie tutaj spotyka, czy wzbudzać w sobie poczucie winy, tylko dlatego, że dokonałam właśnie takiego wyboru, jakim była emigracja na Wyspy. Jest nas Polaków tutaj tak dużo, że powinniśmy się nauczyć domagać swoich praw, bo przecież pracując i płacąc podatki od lat, z pewnością takie prawa mamy. Tego też powinniśmy uczyć swoje dzieci, aby nie czuły się gorsze tylko dlatego, że ich rodzice pochodzą z innego kraju – apelowała mama Łukasza.
Małgorzata Bugaj-Martynowska, Dziennik Polski
16 komentarzy
6 listopad '13
bertka napisała:
Ja rowniez pracuje w szkole sredniej w Londynie I sytuacja wyglada nieco inaczej niz opisana.Sprawa wyjazdow w czasie semestru jest taka sama dla rodzin polskich czy nie.Ja rozumiem,bilety do Polski sa duzo tansze na tydzien przed koncem semestru,a to jest czas kiedy prawie kazde polskie dziecko w naszej szkole przestaje chodzic.Po feriach tez przyjezdzaja o kilka dni pozniej.Jesli rodzic powie ze dziecko jest chore, my MOZEMY upomniec sie o list od lekarza potwierdzajacy chorobe dziecka. Ja sama, jako opiekunka roku, mam spotkania z rodzicami dzieci (w tym semestrze zadnego polskiego DYSKRYMINACJA) ktorych obecnosc jest ponizej 90%.Wiec nie ma tu zadnego przesladowania.Kary nakladane sa identyczne dla dzieci polskich jak I innych narodowosci,choc musze przyznac ze nasze polskie dzieci na rowni z innymi potrafia sie bic,palic.Dzieci pozostawiane w domu na noc bo rodzic pracuje, alkohol, klotnie, bojki.Ale to, to juz zupelnie inny temat.
profil | IP logowane