Tesco podpisało przełomową umowę z Amscreen – największą w Europie firmą z branży reklamy cyfrowej, które dysponuje siecią ponad 5 tys. ekranów reklamowych. To właśnie ta firma wdroży system o nazwie "OptimEyes" –będzie on zainstalowany na 450 stacjach benzynowych działających przy marketach Tesco.
System działa w oparciu o nowoczesne ekrany, w które wbudowano kamery. Oprogramowanie takich urządzeń sprawia, że jest ono zdolne do określenia wieku i płci osoby patrzącej na ekran. W tym czasie na ekranie wyświetlane są reklamy, system jest też w stanie ocenić jak długo dana osoba patrzy na konkretną reklamę. Dane na ten temat są przekazywane w czasie rzeczywistym do firmy obsługującej, ale także do reklamodawców, którzy wykupili reklamy.
Na wspomnianych stacjach benzynowych w ciągu tygodnia pojawiają się miliony klientów. Wiedza o ich potrzebach i zainteresowaniach jest jak widać dla sieci Tesco bardzo cenna. System na podstawie danych może w łatwy sposób dopasowywać reklamy do oczekiwań i okoliczności. Na przykład na ekranach w godzinach szczytu może się pojawiać reklama Red Bulla, a w porze powrotów ze szkół choćby reklama kobiecego pisma. Technologia przypomina trochę tę prezentowaną w znanym filmie „Raport mniejszości”. W jednej ze scen, główny bohater (Tom Cruise) jest na ulicy bombardowany spersonalizowanymi reklamami, po tym jak specjalne czujniki skanują jego oczy. - Tak, to trochę przypomina obraz z tego filmu, ale technologia ta może okazać się rewolucyjna dla brytyjskiego rynku reklamy. Mamy duże plany ekspansji, chcemy wejść z tymi ekranami do supermarketów wszystkich sieci. Bardzo się cieszymy z podpisanej umowy z Tesco – mówi Simon Sugar z Amscreen, który jednocześnie podkreśla, że system nie robi zdjęć twarzy i nie przechowuje ich w pamięci. Nie rozpoznaje też tożsamości ludzi, „po prostu stara się rozpoznać płeć i określić wiek, wrzucając daną osobę do jednej z trzech grup wiekowych”.
Nowy pomysł wprowadzany przez Tesco od razu stał się powodem niepokoju dla osób walczących o prawa do prywatności. – Tego typu technologie niebezpiecznie przekraczają granicę. Firmy nas uspokajają, że systemu nie zbierają danych. Ale technicznie jest to możliwe, pytanie jak potem sprawdzić jak jest naprawdę? – mówi Nick Pickles z Big Brother Watch.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk