Dziennikarz „The Telegraph” postanowił porozmawiać z imigrantami w kontekście ostatnich dyskusji, dotyczących rzekomego wykorzystywania systemu socjalnego przez przyjezdnych z krajów UE. W tym celu odwiedził londyńską Cafe Maya, gdzie często przychodzą m.in. Polacy. Szybko też spotkał rozmówców, którzy mają zupełnie inny pogląd na sprawę przedstawianą niedawno w raporcie BBC News.
Autor artykułu podkreśla, że żaden z jego rozmówców nie przyjechał do UK z zamiarem korzystania z opieki socjalnej. Część z nich liczyła na taką pomoc podczas krótkich okresów bycia bezrobotnym. Inni opowiadali o swoich znajomych, którzy rzeczywiście potrafili korzystać ze świadczeń na szerszą skalę. Twierdzili jednak, że zdecydowana większość ich polskich znajomych, przyjechała tu ciężko pracować. Jednak faktycznie zdarzają się czasem tacy, których celem jest maksymalne wykorzystywanie wszelkiego rodzaju dopłat i zasiłków.
51-letni Wojciech Mierzejewski z Warszawy pierwszy raz pojawił się na Wyspach w 1995 roku. Studiował, a wolnych chwilach pracował jako kelner. Obecnie pracuje jako starszy opiekun w jednym z domów opieki dla osób starszych. „Miałem szczęście, że nie musiałem polegać na benefitach. Jakoś zawsze miałem pracę, a gdy ją traciłem, szybko znajdowałem następną. Ale wiem, że wśród moich rodaków jest sporo osób, które chętnie korzystają z zasiłków. Zachętą jest bardzo proste uzyskania takich świadczeń. Moim zdaniem to wina brytyjskiego rządu, urzędnicy powinni bardziej weryfikować osoby starające się o benefity – mówi Wojciech.
Jego przyjaciel, 40-letni Adrian z Wrocławia, niedawno zaczął pobierać zasiłek dla bezrobotnych po pięciu latach pracy jako kierowca na własny rachunek. Niestety, zrezygnował z interesu, nie wytrzymał konkurencji Bułgarów i Rumunów, którzy mieli niższe stawki. – Widać, że ludzie się dziś bardziej tu biją o pracę, niż dawniej. Zwłaszcza ci, którzy dopiero co przyjechali. Cały czas szukam nowego zajęcia, chce zacząć jak najszybciej, bo za 70 funtów tygodniowo, które dostaje, nie jest łatwo żyć w Londynie. Nie mogę dostać też zasiłku mieszkaniowego, bo mój landlord nie chce zadeklarować swoich dochodów – mówi Adrian.
28-letni Tomasz pracuje w jednej z organizacji dobroczynnych, która wspiera bezrobotnych imigrantów z UE. – Cześć osób pracuje na czarno, inni korzystają z benefitów, ale większość stara się szukać pracy. To nie jest tak, że Polacy i inni jadą na Wyspy z myślą o zasiłkach. Podobne zdanie ma 23-letnia Rumunka, Eliza, pracująca w administracji jednej ze szkół. – Jesteśmy tu po to, aby pracować. Żaden z moich przyjaciół nie żyje z zasiłków.
Z kolei 36-letnia Marta (od 15 lat na Wyspach) podkreśla, że żaden z imigrantów, który wcześniej pracował i płacił podatki, nie powinien mieć oporów, gdy przyjdzie mu korzystać z zasiłków. - Razem z mężem od lat płacimy podatki i dorzucamy się do systemu. Tak więc nic dziwnego, że korzystamy z okazji pobierając zasiłki na dwoje dzieci. Nigdy nie wiadomo, kiedy szczęście się od nas odwróci. Mój mąż jest akurat teraz bez pracy i właśnie po to jest zasiłek, aby w tym okresie mu pomóc.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk