"Strach wykańczał nas psychicznie"
W rozmowie z dziennik.pl tłumaczą, dlaczego zdecydowali się na wakacje od Polski i czy zamierzają wrócić.
Magdalena Birecka: Na jak długo wyjechali Państwo z Polski?
Ewa Nayi: Moja ciocia, która mieszka w Londynie, zaproponowała nam odpoczynek, wakacje z dala od tych zdarzeń, niemiłych dla całej naszej rodziny. Naresh dostał wizę, więc skorzystaliśmy z zaproszenia.
Dlaczego zdecydowaliście się wyjechać?
Ewa Nayi: Ciągłe siedzenie w domu i strach przed wyjściem na zewnątrz wykańczał nas psychicznie. Naresh i ja baliśmy się po prostu wyjść na spacer. Przed podpaleniem domu moich rodziców spędzaliśmy wolny czas, jeżdżąc na rowerach czy biegając w pobliskim lesie z psem. W ciągu ostatnich miesięcy ograniczaliśmy się co najwyżej do wyjścia do przydomowego ogródka. Baliśmy się, że ktoś może zrobić nam krzywdę, w internecie roi się od pomysłów, jak uprzykrzyć nam życie.
Informacja o próbie podpalenia mieszkania obiegła kraj. Co zmieniło się po medialnej wrzawie i zapewnieniach ministra Sienkiewicza, że "idzie" po rasistów?
Ewa Nayi: Nasze osiedle jest patrolowane przez policję. Wiele organizacji planuje społeczne akcje, które mają tłumaczyć mieszkańcom, że obcokrajowiec czy uchodźca to CZŁOWIEK. Były debaty mieszkańców z policją oraz władzami tych osiedli, na których doszło do ataków na obcokrajowców. Wciąż czekamy na złapanie sprawców podpaleń.
Czy ataki w jakiejkolwiek formie powtórzyły się?
Ewa Nayi: Nie wychodziliśmy z domu, więc nie było większych ataków słownych skierowanych pod naszym adresem. Niestety w Internecie ludzie prześcigają się w pomysłach, co z nami zrobić. Piszą o mnie jako zdrajczyni rasy i zapowiadają, że zdrajcy będą wisieć na drzewach. To smutne, bo urodziłam się tu, uważam swój kraj za mój dom. A mój mąż bardzo lubi podlaską kuchnię, szczególnie babkę ziemniaczaną, którą mógłby jeść codziennie. Przed podpaleniem chodził z naszą rodziną do kościoła na msze, nie mógł wyjść z zachwytu, że tak piękne wyglądają miejsca naszych modlitw. Wbrew temu co wymyślają ludzie, choć mój mąż wyznaje hinduizm, ja jestem katoliczką. Nie zmieniałam wiary i nie mam takich zamiarów.