Wchodząc do galerii, należy przygotować się na pomieszanie z poplątaniem oraz natłok często drażniących dźwięków, obrazów czy najzwyklejszych przedmiotów, z którymi związane są nasze zazwyczaj nudne i prozaiczne codzienne czynności w pracy czy domu. Proste i niepomalowane konstrukcje z płyty wiórowej przypominają meble biurowe: półki na segregatory, wózki oraz różnych rozmiarów stoliki, sprawiając wrażenie jakiegoś niedokończonego projektu. Weźmy na przykład niezdarnie zrobiony schładzacz do wody bez górnej pokrywy. Czemu ma on służyć?
Galeria wypełniona jest po brzegi ceramiką – od prostych kubków i dzbanków po rozmaite akcesoria biurowe, które dosłownie „wylewają” się z szafek czy otwartych szuflad. To one wraz z rolkami zdjęć przedstawiających kwiaty nadają tym szaroburym niby-meblom wrażenie przytulności. Wspomniane języki czy artefakty je przypominające, w mdłych odcieniach różowego, mogą budzić odrazę. W poplątanych zestawieniach pozawijane są wokół ceramicznych serwetek niczym mięsne wstążki. Idąc dalej, pojawiają się znowu przybite do płyty bez widocznego celu. Odcięte od ciała wydają się wciąż żywe. Odniosłem wrażenie że Hart przemyca tutaj idee komunikacji międzyludzkiej, jakkolowiek znaczenie i przede wszystkim czytelność zwrotów i wyrażeń są niezrozumiałe ze względu na natrętny hałas.
Telefony komórkowe brzęczą i dzwonią. Ktoś kaszle gdzieś w oddali. Po chwili czuję się, że sam zaraz zacznę kaszleć, „wchłaniając” zmysłami to toksyczne otoczenie. Gładkie powierzchnie ekranów monitorów, ukrytych pod kamuflażem kolorowych materiałów, stają się kontrapunktem dla wszystkich tych trójwymiarowych niezgrabnych przedmiotów. Zdjęcia migają nam przed oczami w zawrotnym tempie – tu pies w kuchni, tam rozlane mleko na kocu piknikowym. Gdzie indziej poruszające się obrazy odbijają się w lustrze, znów w kształcie kwiatu, który przymocowano do nadwymiarowej, czerwonej łodygi wystającej niepewnie z przechylonej doniczki. A zaraz obok pomazane fluorescencyjnym flamastrem dziąsła i zęby, którym towarzyszą średniowieczne maszkarony. Prace Emmy Hart wywołują wręcz ekstremalne odczucia: niepewności, irytacji czy awersji. Wystawa „Dirty Looks” jest wizualnym dokumentem niepokojów artystki z domieszką banału. Nie ma tutaj miejsca na spokojną kontemplację, gdyż od razu jesteśmy rzuceni na wody domysłów, delirium i koszmarów. Przedmioty, miejsca, obrazy i dźwięki zderzają się ze sobą niczym elektrony w otoczeniu, które nie daje ani na chwilę odpocząć.
Emmy Hart: Dirty looks
Camden Arts Centre, Arkwright Road,
London NW3 6DG
Galeria czynna codziennie 10-18,
w środy do 21. Wstęp bezpłatny.
Wystawa otwarta do 29 września.
Łukasz Marczewski, Cooltura
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.