Unijni urzędnicy rozważają wprowadzenie obowiązkowej technologii, która poprzez uruchamianie hamulców w samochodach będzie dostosowywać prędkość do obowiązujących ograniczeń. Władze Wielkiej Brytanii już na tym etapie dają do zrozumienia, że to chybiony pomysł.
Obowiązkowy gadżet
Z pewnością mało który kierowca ucieszyłby się z nowego „gadżetu” w swoim samochodzie, który automatycznie używałby hamulców, aby dostosować prędkość do bieżących ograniczeń. Takie plany pojawiły się w Brukseli i zakładają one wprowadzenie we wszystkich krajach UE nowych norm bezpieczeństwa na drogach, wspieranych owym systemem. Wszystkie nowe samochody byłyby w niego wyposażone już na etapie produkcji. Właściciele starszych pojazdów byliby zobligowani instalacji odpowiedniego urządzenia.
Samochody z owym systemem za pomocą kamer i nawigacji GPS „same” miałyby odczytywać dopuszczalną prędkość w danym rejonie i poprzez układ hamulcowy reagować na zbyt krewką jazdę kierowcy. Pomysł dość śmiały, więc nic dziwnego, że przedstawiciele brytyjskiego ministerstwa transportu już teraz dają do zrozumienia, że na Wyspach coś takiego nie przejdzie. - Otrzymaliśmy jasny przekaz od ministra McLoughlina, że w rozmowach z Komisją Europejską mamy być twardo na nie. Jego zdaniem unijni urzędnicy naoglądali się „Big Brothera” i pewnie stąd biorą się pomysłu automatycznej kontroli prędkości w naszych samochodach – mówią nieoficjalnie przedstawiciele resortu.
Cel Komisji Europejskiej sam w sobie jest godny pochwały. Urzędnicy chcą do roku 2020 zmniejszyć liczbę śmiertelnych ofiar wypadków w krajach UE o jedną trzecią. Rocznie na drogach wspólnoty ginie średnio 30 tysięcy osób, a 1,5 mln zostaje rannych. Z tego grona 120 tysięcy zostaje niepełnosprawnymi.
Minister McLoughlin podkreślił, że Wielka Brytania ma jedne z najlepszych statystyk drogowych w UK. Liczba śmiertelnych ofiar wypadków maleje – w 2011 roku było ich 1901, w ubiegłym roku 1754 – to najniższa liczba od początku rejestru, czyli od 1926 roku. Dla porównania – w ubiegłym roku na francuskich drogach zginęło 3645 osób, a w Niemczech 3657.
Jak na razie pomysł Komisji Europejskiej znajduje się w fazie konsultacji prawnych i branżowych.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk