MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

02/09/2013 06:49:00

Felieton: Nie dokarmiaj bezdomnego

Felieton: Nie dokarmiaj bezdomnegoChcesz nakarmić bezdomnego? Zacnie. Tyle że grozi za to areszt. Takiej formy dobroczynności zakazują przepisy obowiązujące już w ponad 50 miastach USA.
To jeden z tych niusów, pod wpływem których wypada spaść z krzesła. Tym bardziej, że nie chodzi o zdarzenie losowe, tylko fakt, za który odpowiadają postanowienia konkretnych osób. Zwykle, gdy zaczynam czytać o podobnie niedorzecznych przypadkach, liczę że sprawa wyjaśni się za kilka wersów. Że to tylko pismak w nagłówku lub leadzie tekstu podkręcił temat, żeby szarpnąć na kliki internetowych naiwniaków. Albo że w swej krótkowzroczności nie dostrzegłem istotnych czynników, które uzasadniają decyzje stojące za opisywaną sytuacją. Niestety zazwyczaj doznaję rozczarowania.

Zakaz dokarmiania bezdomnych to nie jeden z tych martwych przepisów, jak obowiązek meldunkowy w Polsce po zmianie miejsca zamieszkania, czy zakaz uprawiania seksu oralnego w Georgii. Ten paragraf amerykańscy mundurowi egzekwują bezlitośnie. W zeszłym tygodniu w Raleigh (Północna Karolina) policja zagroziła aresztem członkom Love Wins Ministry – organizacji charytatywnej odpowiedzialnej za weekendowe akcje żywnościowe przeznaczone dla ludzi ubogich i bezdomnych. Dobroczyńcy, niemając wielkiego wyboru, musieli zakomunikować oczekującym na skromną porcję kalorii biedakom, że tym razem nie dostaną herbatników z kawą. Taka sytuacja miała miejsce po raz pierwszy od sześciu lat, czyli od początku funkcjonowania inicjatywy. Dotychczas współpraca Love Wins z wszelkimi funkcjonariuszami publicznymi przebiegała bez zarzutu. Tym bardziej, że przy okazji każdego tego typu przedsięwzięcia organizacja płaciła miastu 800 dolarów za wynajęcie do swoich działań skrawka miejskiego parku. Teraz będzie musiała „kombinować”, bo ze swojej misji zrezygnować nie zamierza.

To nie pojedynczy „bulwersujący incydent”, błąd w systemie, andropauza funkcjonariuszy ani słaby biomet. Dokarmiania biednych zakazało już ponad 50 dużych miast w Stanach Zjednoczonych, m.in. Atlanta, Los Angeles, Miami, Nowy Jork, San Diego. Przymiarki do takiego rozwiązania poczyniła również Wielka Brytania. Rada Westminster już dwa lata temu zakazała działalności jadłodajni dla bezdomnych na terenie tej londyńskiej dzielnicy. Jak widać, trend się rozprzestrzenia, a w nieodległej przyszłości tropem Anglosasów pójdą pewnie inne miasta dbające o estetykę i „higienę” swoich ulic.

No dobra, ale jak to sprzedać publiczności? Przecież nie można tak po prostu pozostawić bez komentarza przepisów, które godzą w podstawowe normy ludzkiej przyzwoitości. No cóż, decydenci z Westminster tłumaczą, że garkuchnie dla biedoty przyciągają bezdomnych, którzy ogrzani ciepłym posiłkiem zapadają w smaczny sen na ulicach tej szacownej dzielni. A niedomyci koczownicy nie dodadzą Westminsterowi splendoru ani nie podniosą cen okolicznych nieruchomości, dlatego trzeba podrzucić to zgniłe jajo do sąsiedniego ogródka. No cóż, przynajmniej szczerze. Na Himalaje cynizmu wzbiła się natomiast drużyna Michaela Bloomberga, burmistrza Nowego Jorku. Zgodnie z oficjalną deklaracją, donacje żywności są zakazane, ponieważ władze miasta nie potrafią oszacować zawartości soli, tłuszczu i błonnika w wydawanych artykułach spożywczych. W domyśle: jedzenie mogłoby zaszkodzić wygłodzonym bezdomnym przez nadmiar nasyconych kwasów tłuszczowych lub niedobór włókna roślinnego. Ktokolwiek wymyślił ten hucpiarski tekst, musiał zrywać boki ze swojego dokonania. O ile nie był androidem, na co wskazuje poziom empatii zawartej w oświadczeniu.

W ostatnich latach coraz częściej można odnieść wrażenie, że współczesny świat podąża w kierunku odwrotnym do tego, co nasza intuicja postrzega jako słuszne, sensowne, przyzwoite czy po prostu dobre. Fakt – cała historia powszechna to właściwie pasmo gwałtu, mordu i niegodziwości. Jednak obecne realia zaskakują perfidią w wypaczaniu ludzkich odruchów moralnych, a przede wszystkim stężeniem wyrafinowanej ściemy w komunikacji społecznej. Mimo galopującego postępu technologicznego i bezprecedensowej zdolności do ujarzmienia sił natury, pod względem kulturowym i moralnym cofamy się do czasów barbarzyństwa. Sęk w tym, że dzieje się tak nie „mimo”, a wskutek technologizacji współczesnego świata. Technologia daje bowiem niezrównaną władzę wąskiemu gronu „oświeconych” socjoinżynierów, którzy kontrolują jej rozwój i dystrybucję, a zarazem czyni zbędnymi rzesze ludzi, których energia i zdolności nie mogą się równać z efektywnością i precyzją fabrycznego automatu.

A co można zrobić ze zbędnymi ludźmi, z których nie da się już wycisnąć grosza, naciągając ich na kredyt, wciskając im szczepionkę albo wyciskając z nich siódme poty? To samo, co natura od zarania dziejów robiła ze słabymi egzemplarzami. Tyle że dyskretnie. Pod osłoną mediów, piaru i – naturalnie – prawa.

Pan Dobrodziej
Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 3)

Pan_dobrodziej

246 komentarzy

2 wrzesień '13

Pan_dobrodziej napisał:

@united4ever - Myślę, że tak. Wojen nie będzie, bo w państwie światowym nie będzie miał kto z kim się tłuc, ludzie będą szczęśliwi, dzięki codziennej obowiązkowej porcji pigułek, niczym w psychiatryku, a co do chorób - będą o tyle, o ile potrzebna będzie kontrola populacji i utrzymanie jej na określonym poziomie, np. 500 000 osobników. :)

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska