W wyniku nieznajomości przepisów, polskie rodziny często – nie tylko z powodu licznych i cyklicznych zaniedbań oraz rodzinnych patologii – narażają siebie i swoje dzieci na rozstanie dłuższe niż wakacyjna rozłąka, często jest to rozstanie na stałe. Rocznie ponad 120 polskich rodzin na Wyspach traci swoje dzieci na skutek przymusowych adopcji. Czasami powodem są przywiezione z kraju metody wychowawcze typu „klaps”, zgodnie z przekonaniem, że „przecież to normalne, wychowawcze i nieszkodliwe postępowanie rodzica”. Przyczyną mogą też być inne rodzaje przemocy, zaniedbania oraz liczne patologie, w które uwikłani są rodzice. Co więcej, rodzice ci niekoniecznie szukają pomocy w organizacjach polonijnych i brytyjskich, a jeśli już po taką pomoc zdecydują się zwrócić, to często ma to miejsce w sytuacji, kiedy problemem rodzinnym zajęły się już brytyjskie służby socjalne (Social Services). Dzieci Polaków trafiają do rodzin zastępczych, zarówno polskich, jak i brytyjskich, i tutaj rozpoczyna się dopiero prawdziwy dramat zarówno dla rodzica, jak i dla dziecka. Warto jednak postawić pytanie, czy problemem jest wychowywanie się w dysfunkcyjnej rodzinie, czy może pobyt w rodzinie zastępczej, która przecież z czasem ma szansę stać się kochającą oazą dla dziecka?
Barbara Storey, pomysłodawczyni i organizatorka „SOS Polonia” w Southampton, a od także i od lutego br. oddziału pracującego w Portsmouth – organizacji wspierających Polaków żyjących na Wyspach i udzielających pomocy Polakom w wielu życiowych aspektach, powiedziała, że w tym rejonie w ciągu ostatnich ośmiu lat 119 rodzin polskich zwróciło na siebie uwagę brytyjskich Social Services. Spośród tych rodzin, 36 dzieci trafiło do rodzin zastępczych, po czym wróciło do rodzin biologicznych; 14 dzieci nie wróciło do swoich polskich rodzin; 6 dzieci oddano do rodzin zastępczych w Polsce. Jedno dziecko oddano do stałej adopcji, ale polska mama wycofała się w ostatniej chwili i zabrała dziecko do Polski. Najdłuższa sprawa sądowa dotycząca adopcji trwała 2 lata (dziecko oddano babci w Polsce); najkrótsza sprawa trwała miesiąc – małe dziecko było świadkiem rzeczy, których żadne dziecko nie powinno doświadczyć. Oddano je pod opiekę dziadków w Polsce.
Było rozżalone, powiedziało w szkole…
Marta mieszka z partnerem, ale samotnie wychowuje 5-letnią córkę Karolinę. Jej partner od lat cierpi na chorobę alkoholową, ale nie przyznaje się do uzależnienia i skutecznie odmawia leczenia. Zaprzecza swojemu problemowi, a na każdy sygnał ze strony Marty, która proponuje Adamowi zgłoszenie się na terapię, jej partner w zamian odpowiada domowymi awanturami, wyzwiskami, krzykiem i obwinianiem jej za swoje niepowodzenia. Świadkiem domowych scen jest Karolina. Jej zachowanie w szkole jest odpowiedzią na to, co dzieje się w domu, kiedy tato wraca z pracy. Karolina w szkole jest nieposłuszna, zachowuje się agresywnie wobec rówieśników, nie reaguje na polecenia nauczyciela, używa wulgaryzmów. Najpierw wychowawczyni Karoliny próbowała zachowanie Karoliny zweryfikować z jej mamą, potem sprawa została zgłoszona do Social Services. W rezultacie Marta została skierowana na obowiązkowy kurs wychowawczy przeznaczony dla rodziców dzieci. Raz w tygodniu gości w ich domu psycholog. Rodzice Karoliny są objęci nadzorem opieki społecznej. Jeżeli sytuacja nie ulegnie poprawie, podjęte decyzje w sprawie Karoliny przez Social Services mogą okazać się dramatyczne dla rodziców dziewczynki.
W podobnym położeniu znajdują się rodzice Aleksa, który dwukrotnie opowiedział w szkole o domowej kłótni rodziców oraz o tym, że czasami dostaje „lanie”. Opowieści chłopca wysłuchała osoba, która jest odpowiedzialna w szkole za child protection. (Tylko taka przeszkolona osoba ma prawo udzielenia pomocy dziecku, prowadzenie stosownej dokumentacji i zgłoszenie sytuacji odpowiednim służbom socjalnym. Warto zaznaczyć, że w każdej szkole powinien być zatrudniony taki pracownik, również w sobotnich szkołach polskich – przyp. red.).
Następnie pracownicy Social Services odwiedzili rodziców Aleksa w ich domu. Przeprowadzono wywiad z Aleksem i jego opiekunami. Na nic zdały się tłumaczenia rodziców, że chłopiec uderzył się podczas zabawy, że ma wyobraźnię i często zmyśla podobne historie, a domowa awantura, o której wspominał Aleks, była jedynie małżeńską sprzeczką. Chłopiec został objęty nadzorem Social Services, do czasu wyjaśnienia sytuacji, jakie mają miejsce w jego rodzinie. Jest zagrożenie, że może zostać umieszczony w rodzinie zastępczej, przynajmniej do czasu, aż jego rodzice nie rozwiążą konfliktu między sobą.