MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

17/08/2013 08:35:00

Piekło w londyńskim metrze

To był jeden z najgorszych dni w historii londyńskiego metra. 18 listopada 1987 r. w ogniu zginęło 31 osób. Wiele innych zostało rannych. Śledztwo, którego celem było wyjaśnienie przyczyn pożaru, przyciągało uwagę całego kraju. Tym bardziej że – jak się okazało – tragedii dało się zapobiec.

Służbowe radio nie działało wewnątrz stacji, więc musiał wyjść na górę. Stamtąd przekazał do centrali: „Pożar na King’s Cross”. Z komendy informację przekazano do strażackiej remizy. – Pasażerowie przepychali się obok policjanta, kiedy ten stał na zewnątrz, rozmawiając przez radio – opisywał Duhigg.

Dopiero kilka minut później zagrodzono wejście na palące się schody. Szybko zaczęło się robić bardziej tłoczno, ponieważ jedno pracujące przejście to w godzinach szczytu było zdecydowanie za mało. A na perony wciąż podjeżdżały kolejne pociągi, z których wysiadali nieświadomi niczego ludzie, którzy jeszcze zwiększali tłok na stacji. – Nie było paniki. Nie było pośpiechu. Wszystko przebiegało normalnie – opowiadał jeden z nich. Było normalnie mimo rozwijającego się pożaru. Ostatni pociąg linii Picadilly zatrzymał się i wysadził pasażerów o 19.43.

Minutę wcześniej na King’s Cross dotarli strażacy. Stało się to ponad 30 minut po tym, jak pierwszy pasażer zgłosił, że schody się palą. Wówczas problemem było już jednak nawet dostanie się do środka. – Kiedy wszedł do hali biletowej (pierwszy strażak – przyp. TB), zobaczył gęstniejący czarny dym, rozpełzający się po suficie. Palić zaczęły się gumowe poręcze ruchomych schodów. Wraz z rozchodzeniem się gryzącego zapachu palonej gumy pasażerowie w hali biletowej zaczęli się domyślać, że coś jest nie tak. Zaczęli poruszać się w stronę wyjścia, a strażacy próbowali przedostać się przez tłum do środka, walcząc z ludzkim strumieniem – pisał Duhigg.

Wreszcie zlokalizowano pożar i zabrano się za jego gaszenie. To znów nie było proste. Staż pożarna nie mogła bowiem korzystać z hydrantów wewnątrz stacji. Nie pozwalały na to... przepisy. Musiała podpiąć  się do hydrantów zlokalizowanych na poziomie ulicy.

Jednocześnie wezwano karetki, które miały się okazać bardzo potrzebne już za kilka minut.


31 ofiar

Pożar jedynie wydawał się niewielki. Paliła się cała przestrzeń pod schodami, a widać było tylko to, co przebijało się ponad ich wysokość. Do tego – to tzw. efekt rynny – ogień „przykleił się” do spodu drewnianych schodów i przenosił się po nich w stronę wyjścia.
 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska