MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

16/08/2013 11:42:00

Polacy coraz bardziej oburzeni

Na co dzisiaj zły jest Polak? Na rząd i Sejm, na służbę zdrowia, na kolegę z pracy i na sąsiada, bo kupił nowe auto. Na żonę, bo nie rozumie, na dzieci, bo bałaganią. I na siebie, bo pensja wystarcza mu na bułkę z kefirem. Siedzimy na zegarowej bombie społecznego oburzenia. Wybuchnie?

Każdy sobie rzepkę skrobie

Rozczarowanie stanem państwa oraz malejący potencjał społeczny potwierdza również Diagnoza Społeczna 2013 autorstwa prof. Janusza Czapińskiego, znanego psychologa społecznego. Z niej także czarno na białym wynika, że spada odsetek Polaków, którzy są zadowoleni z sytuacji w polskiej sferze publicznej. Obecnie wynosi on 23 proc., czyli o 3 pkt proc. mniej niż przed dwoma laty. – Jedną z przyczyn jest rosnący wskaźnik bezrobocia (rejestrowanego w urzędzie), który zwiększył się między 2011 r. a 2013 r. z 10,9 proc. do 13,9 proc. Sprzyja to wzrostowi poparcia dla Prawa i Sprawiedliwości kosztem rządzącej PO. – W 2013 r. 35,5 proc. z nas zadeklarowało, że woli PiS, 33,8 proc. – że Platformę – ocenia prof. Janusz Czapiński.

Profesor zwraca uwagę, że w odbiorze społecznym rośnie znaczenie zdrowia (65,3 proc., wzrost o 1,2 pkt proc.), pracy (32,1 proc., wzrost o 1,4 pkt proc.), pieniędzy (29 proc., wzrost o 0,8 pkt proc.) oraz przyjaciół (10,6 proc., wzrost o 0,2 pkt proc.). Jednocześnie mniejszą rolę Polacy przypisują takim wartościom jak małżeństwo (50,4 proc., spadek o 3 pkt proc.) oraz dzieci (46,1 proc., spadek o 1,5 pkt proc.). Co jednak najbardziej niepokojące, frustracja i niezadowolenie z rzeczywistości rośnie, bo kurczy się kapitał społeczny. Zmniejsza się odsetek tych, którzy ufają innym (12,2 proc., spadek o 1,2 pkt proc.), osób aktywnych społecznie (15,2 proc, spadek o 0,4 pkt proc.) oraz członków organizacji (13,7 proc., spadek o 1,1 pkt proc.).

– Nie wierzymy w sens wspólnej pracy. Każdy sobie rzepkę skrobie. Zapominamy jednak, że system jest silniejszy niż wybitna nawet jednostka. Do niedawna szczególnie klasa średnia uważała, że pieniędzmi można system zmienić albo go obejść. Służba zdrowia nie działa? To nic, idziemy prywatnie. Szkoła przepełniona i na niskim poziomie? I tak zapisujemy dzieci do społecznej. Problem w tym, że całej rzeczywistości, która nas otacza, nie zmienimy mechanizmami finansowymi. Zawsze będzie tak, że na coś nie uzyskamy wpływu. A to w zderzeniu z łatwością załatwiania rzeczy za pieniądze musi wywoływać oburzenie i frustrację – przekonuje dr Kucharczyk.

Zdaniem specjalistów politycy nie mają dzisiaj szans, aby zmienić ten stan rzeczy. Tym bardziej że sami zmieniają się dopiero, gdy czują na gardle wyborczy nóż. Przykład można znaleźć w Warszawie, gdzie ignorancja prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz ustąpiła zaangażowaniu w sprawy miasta i jego mieszkańców dopiero w chwili, gdy nad stołecznym ratuszem zawisło ryzyko referendum. Bo jeśli warszawiacy zdecydują w nim, że mandat prezydent miasta i wiceszefowej rządzącej PO należy wygasić z powodu jej nieudolności, będzie to nie tylko spektakularna porażka Gronkiewicz-Waltz, ale w dużym stopniu również premiera Tuska i całej PO, która od chwili powstania w cuglach wygrywa wybory w liberalnej stolicy.

W takiej sytuacji rolą katalizatora oburzenia może być, jak twierdzą eksperci, jedynie poprawa ogólnej sytuacji gospodarczej, wzrost perspektyw na dobrą pracę i zmianę życiowego położenia.

– Cokolwiek by mówić o Marksie, w jednym miał rację. Do dzisiaj byt określa świadomość – przekonuje dr Wojciech Jabłoński, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. – Dla Polaków znaczenie w leczeniu frustracji ma w niewielkim stopniu ogólna sytuacja polityczna, bo tą już dawno przestaliśmy się w ogóle przejmować. Liczy się raczej nasze indywidualne dobro, to, co możemy zyskać albo stracić. Nikt, kto jest realistą, nie uwierzy już, że wymiana elit kierujących Polską od 1989 r. jest możliwa. Kto miałby tej wymiany dokonać? Na pewno nie sami politycy, bo ich konserwuje najlepiej status quo. Społeczeństwo też nie, bo jego najbardziej mobilna część, zdolna być może do dynamicznych ruchów społecznych, wyjechała za granicę, wyjeżdża i będzie wyjeżdżać. Tym bardziej że młodym nie mamy jako kraj zupełnie nic do zaoferowania – dodaje dr Jabłoński.

Koniec z dobrymi wujkami

Nie zmienia to jednak faktu, że do Polaków, którzy nad Wisłą zostali, zaczyna też docierać, że wbrew temu, co zapowiadały kolejne rządy, wcale nie żyje im się lepiej, a osławiona koncepcja zielonej wyspy nie wytrzymuje konfrontacji z rzeczywistością. Jaka ona jest, każdy widzi. Młodym brakuje perspektyw na start zawodowy, zakup mieszkania czy założenie rodziny. Nie ma pewności co do wysokości przyszłej emerytury, a ludzie starsi martwią się, czy służba zdrowia będzie w stanie udzielić im potrzebnej pomocy.

– Dodatkowo wszyscy jeździmy po dziurawych drogach, po ciągle nielicznych i drogich autostradach lub w starych i brudnych wagonach PKP. Obraz ten potęguje wszechogarniająca niemoc słabych instytucji państwa i wymiaru sprawiedliwości czy też chaotyczna polityka zarządzania procesami społeczno-gospodarczymi oraz brak strategicznego myślenia o przyszłości kraju – diagnozuje Izabela Albrycht, prezes Instytutu Kościuszki. – Przykładem może być chociażby zapaść w polskiej energetyce czy nieumiejętność zorganizowania przestrzeni prawno-inwestycyjnej dla gazu łupkowego, który miał wygenerować zyski na poczet przyszłych emerytur. Rosnący poziom frustracji Polaków z powodów politycznych i gospodarczych, a tym samym oburzenie na klasę i system polityczny nie mogą zatem dziwić.

Tym bardziej że przez wiele lat ludzie traktowani byli przez polityków jak automaty, które mają iść na wybory, bo taki jest ich obowiązek (o swoich obowiązkach politycy jednak nie pamiętają albo je lekceważą), wypełnić kartę do głosowania, oddając ważny głos, i wrzucić ją do urny. Mieliśmy nie zadawać pytań, a tym bardziej nie akcentować swojego niezadowolenia. Wyborcom obiecywano wiele, prosząc jednocześnie o wyrozumiałość, jeśli chodzi o czas, w którym zobowiązania zostaną zrealizowane, bo „przecież Polska to biedny kraj na dorobku i na niewiele nas stać”. Mimo to Polacy udzielali kolejnym rządom dużego kredytu zaufania. Ale dzisiaj na ten kredyt nie ma co liczyć. Czas dobrych wujków się skończył.

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 4)

kaza10000

33 komentarze

19 sierpień '13

kaza10000 napisał:

Komentarz usunięty w związku z naruszeniem regulaminu.

profil | IP logowane

autor65

74 komentarze

16 sierpień '13

autor65 napisał:

"Kogo to obchodzi?" - jakby powiedział mój syn Maciek.
Zastanawiam się tylko jak interpretować to pytanie...retorycznie czy zwykle?

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska