Decyzja o ściągnięciu z każdego z milionów klientów po 29 funtów może wydawać się kontrowersyjna. Tym bardziej, że niedawno firma wypłaciła dywidendę w wysokości 1,4 mld funtów. Pieniądze trafiły głównie do międzynarodowych funduszy inwestycyjnych, również do tych należących do rządu Chin i szejków z Abu Dhabi.
Teraz okazuje się, że Thames Water planuje od każdego z 14 mln klientów ściągnięcie opłaty w wysokości 29 funtów. Opłata ma być jednorazowa, a jej wprowadzenie motywuje się „dodatkowymi kosztami, które stoją przed firmą”. Propozycja spotkała się z natychmiastowym sprzeciwem przedstawicieli Office of Water Services – urzędu, który nadzoruje działalność firm wodociągowych w UK.
Thames Water argumentuje, że dodatkowe środki przeznaczone zostaną na kolejne inwestycje oraz pokrycie strat po tym, jak dochody są mniejsze niż przypuszczano. Jedną z kosztownych inwestycji, która pochłonie miliony funtów, ma być budowa Thames Tideway Tunnel – nowoczesnego kolektora kanalizacyjnego o długości 32 km, który ma powstać w Londynie.
Eksperci krytykują decyzję o wypłacie tak dużej dywidendy przez Thames Water. Ich zdaniem, gdyby była mniejsza, firma zagwarantowałaby sobie środki na pokrycie wszystkim zobowiązań i finansowanie inwestycji.
Przypomnijmy, że Thames Water już na przyszły rok planuje podwyżkę rachunków o 1,4 proc. powyżej wskaźnika inflacji. Oznacza to, że średni roczny rachunek gospodarstwa domowego w UK wzrośnie z 354 do 370 funtów. Do tego doliczyć trzeba proponowane 29 funtów, co daje kwotę blisko 400 funtów.
Przedstawiciele Thames Water podkreślają, że proponowana jednorazowa opłata była by rozłożona w czasie, co oznaczałoby, że nie wszyscy odbiorcy musieli by ją uiścić w jednym czasie. Proces ściągania opłaty mógłby trwać nawet kilka lat. Póki co Thames Water musi czekać na zgodę Office of Water Services.
MS, MojaWyspa.co.uk