Urządzenie zamontowane w pojemniki na odpady zapisuje adresy MAC urządzeń, które mają przy sobie osoby przechodzące obok. Dzięki temu firma, która jest właścicielem pojemników może ustalić, jak często dana osoba pojawia się w danym miejscu. Łatwo można też ustalić trasę danego właściciela telefonu, jeśli tylko po drodze znajdują się owe kosze na śmieci – czytamy w serwisie BBC News.
Przedstawiciele firmy Renew, która ustawiła kosze w londyńskim Cheapside, starają się bagatelizować sprawę. – Nie zbieramy żadnych osobistych danych, to działa mniej więcej, jak pliki cookies na stronach internetowych. Widzimy ruch powtarzających się odwiedzających dany rejon, ale nie wiemy kto to jest, nie mamy też żadnych informacji o właścicielu danego urządzenia – zapewnia Kaveh Memari.
Na wszelki wypadek, na czas wyjaśnienia sprawy, firma „zatrzymała próbne testy śledzenia smartfonów”. – Nasze urządzenia zbierają ograniczona ilość danych, które są anonimowe. Chcieliśmy w ten sposób sprawdzić nową technologie i jej zastosowanie w praktyce. Ciekawi byliśmy też społecznego przyzwolenia na tego typu praktyki. Być może za kilka lat będziemy świadkami rozwoju takich technologii – dodaje Memari.
Bez pytania
Sprawa kontrowersyjnych testów wyszła na jaw po tym jak opisał ją magazyn „Quartz”. Problemem zajęła się organizacja Big Brother Watch, która specjalizuje się w walce o prawo do prywatności. Właściciele pojemników na śmieci podkreślają, że urządzenia gromadzą bardzo ograniczone dane, które mają za zadanie głównie mierzyć natężenie ruchu w danym rejonie, przepływ przechodniów i inne tego typu dane. Jednak porównanie do plików cookies i przeglądarek internetowych, nie jest do końca trafne, bo podobnie jak w Polsce, także w UK, użytkownik musi być poinformowany o tej technologii i wyrazić na to zgodę. W przypadku przechodniów mijających śmietniki, raczej nie ma miejsca na wyrażanie zgody na „tracking”.
- Tego typy technologie muszą mieć przyzwolenie społeczne, dotykają bowiem publicznej strefy, w której się wszyscy poruszamy. Dlatego też nasza reakcja była natychmiastowa. Będziemy nadal wyjaśniać tę sprawę – zapewnia rzecznik City of London Corporation.
- Cieszę się, że władze Londynu zareagowały stanowczo domagając się przerwania tego typu testów. Ten przykład pokazuje jak łatwo dziś wprowadzić w życie technologie zagrażające naszej prywatności. Każda akcja, która wiąże się z przetwarzaniem danych osobowych, musi być zgodna z ustawą. Być może warto uściślić obecne prawo po to, aby tego typy sytuacje nie zdarzały się bez społecznego przyzwolenia – komentuje Nick Pickles z Big Brother Watch.
MS, MojaWyspa.co.uk
Władze Londynu domagają się demontażu nowoczesnych koszy na śmieci, które wyposażone są w ekrany LCD i łączność Wi-Fi oraz Bluetooth. Okazuje się bowiem, że niepozorne śmietniki dostosowano do śledzenia smartfonów z włączonym Wi-Fi.
