Chodzi przede wszystkim o tymczasowe stanowiska w sezonie letnim. Znana sieć odzieżowa natychmiast została skrytykowana przez przedstawicieli Partii Pracy, którzy oskarżyli „pozbawionych skrupułów pracodawców” o wybieranie tańszych pracowników z Polski i innych krajów Europy Środkowej. Zdaniem polityków wiele sieciowych firm chce w ten sposób zaoszczędzić na kosztach, które musieliby ponieść przy zatrudnianiu Brytyjczyków.
Reakcja przedstawicieli Next była natychmiastowa. Firma wyjaśniła, że „bardzo mocno próbowano” rekrutować brytyjskich pracowników, jednak wyniki lokalnych rekrutacji nie były zadowalające. Dlatego zdecydowano się na zatrudnianie m.in. Polaków. W podobnym tonie wypowiedziało się też Tesco. Zwracali się bezpośrednio do Chrisa Bryanta, ministra spraw wewnętrznych w gabinecie cieni, który rozpoczął akcję przeciw Next.
Polacy nie są tańsi od miejscowych
Przedstawiciele sektora handlowego nie omieszkali przypomnieć, że to właśnie laburzyści są odpowiedzialni za ściągnięcie na Wyspy masy imigrantów szukających zatrudnienia m.in. w sektorze retail. Chris Bryant jest tego świadomy, dlatego w kolejnych wystąpieniach publicznych chętnie podkreśla, że jego partia po dojściu do władzy, zaostrzy przepisy antyimigracyjne, m.in. poprzez skuteczniejszą walkę z „papierowymi” małżeństwami. Bryant zaatakował Next m.in. za drukowanie ulotek w języku polskim zachęcających do pracy w sklepach tej sieci.
Rzecznik Next podkreślił, że firma zdecydowała się na zatrudnienie Polaków po to, aby „uzupełnić braki kadrowe podczas sezonu letnich wyprzedaży”. – Pan Bryant myli się twierdząc, że zatrudniamy Polaków z oszczędności. To po prostu nieprawda. Pracownicy agencyjni z Polski kosztują nas dokładnie tyle samo, co rodzimi pracownicy. Jedynym powodem dla którego zaczęliśmy rekrutować większą liczbę osób z Polski jest to, że w wielu lokalnych sklepach nie byliśmy w stanie znaleźć wystarczającej liczby miejscowych pracowników – podkreśla rzecznik.
W planowym na dziś wystąpieniu, Chris Bryant poruszy także kwestię wpływu imigracji na rynek pracy, a zwłaszcza problemy, które dotknęły zarówno imigrantów, jak też i rodzime społeczności. – Wielu pracodawców gra nie fair, szukając pracowników tylko wśród imigrantów, którzy są dla nich po prostu tańszym rozwiązaniem. Największe sieci rekrutują na terenie krajów UE, oferując kandydatom zwrot kosztów przejazdu na Wyspy i dokładając do kosztów zakwaterowania. Takim ludziom płaci się najniższe stawki, to jawne wykorzystywanie imigrantów. Z drugiej strony, miejscowi obciążeni kredytami hipotecznymi nie są w stanie dostać takiej pracy, bo firmy zatrudniają tańszych imigrantów – mówi Chris Bryant.
W dyskusję włączył się także rzecznik Tesco. – Bardzo się staramy rekrutować lokalnych pracowników, w ostatnim czasie zatrudniliśmy m.in. 350 osób z w londyńskim Dagenham – podkreślił przedstawiciel Tesco.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk