MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

12/08/2013 07:29:00

Felieton: Hamburger media

Felieton: Hamburger mediaJaki jest najlepszy sposób, by zubożyć swoją wiedzę o świecie? Włączyć telewizor albo radio. Pod tym względem są to media bardziej skuteczne niż gazety, z których przynajmniej można nauczyć się nowych słówek.
Piszę z perspektywy „radiowca”, bo telewizora nie używam od kilkunastu lat. No, chyba że goszczę Tu i Tam. W takich miejscach czasem trafi się panoramiczny ekran w plastikowej oprawie, zapodający kolorowe eciepecie – i wówczas zdarza mi się ulegać magnetyzmowi telewizji. Albo raczej pilota, bo zamiast skupić się na jednym kanale, zappuję po wszystkich dostępnych, jak dziesięciolatek z ADHD. Telewizji nie oglądam z kilku powodów. Poza tym, że nie mam telewizora, jeszcze dwa są zasadnicze. Po pierwsze, nie lubię narzuconych treści, a z ramówką telewizyjną trudno jest polemizować. Po drugie, lubię treści. A telewizja, zamiast słać je eterem do teleodbiorników, niczym czarna dziura pożera nasz czas, uwagę i – no właśnie – naszą wiedzę o świecie. Tę, którą zdobywamy na drodze doświadczenia, refleksji, rozmów z wartościowymi ludźmi i czerpania informacji z wartościowych źródeł, np. niektórych książek.

Do pewnego momentu myślałem, że z radiem jest inaczej niż z telewizornią. Wszak radio oddziałuje tylko na jeden zmysł i wymaga od odbiorcy większego skupienia niż udźwiękowione obrazki, w które można się bezmyślnie wślipiać – po prostu nie może być równie skretyniałe co telewizja. (Yhm, właśnie sobie przypomniałem o istnieniu RMF Maxx, Chilli Zet i innych superstacji, w których 24/24 dudni ciężkie dicho i siermiężny pop.) Może nawet specjalnie o tym nie myślałem, po prostu przyciskałem czerwony guzik w mojej stuletniej unitrze, a głośnik wyburkiwał, co mu fale doniosły. Nie powiem, że słuchałem tego z uwagą. Radio nastawiam bowiem wyłącznie podczas wykonywania czynności gospodarczych, jak gotowanie i zmywanie (innych czynności gospodarczych w zasadzie nie wykonuję), które wymagają głębokiego skupienia. W takich sytuacjach wyłapuję co piąte zdanie płynące z unitry, co pozwala mi zachować spokój ducha. Zdarzają mi się jednak chwile podzielności uwagi, kiedy krojąc pomidora, potrafię podążać za głosem spikera odczytującego wiadomości.

Taka przygoda spotkała mnie ostatnio podczas szatkowania kapusty. Była to przygoda niczym z „Alicji w krainie czarów”, bo wydało mi się, że trafiłem do bajkowego świata, w którym rzeczy działają na opak. Pierwszy program Polskiego Radia nadał serwis informacyjny, w którym zaprezentował niusy wagi supercieżkiej. Jeden dotyczył udaremnionej próby przemytu narkotyków z Tajlandii, drugi pijackiej burdy w kraju albo za granicą, trzeci – zatrzymania pijanego Polaka z „działką” marihuany bodajże w Irlandii, czwarty wypadku drogowego. Było coś jeszcze na temat pobicia albo pijaństwa, a poza tym – może jeden nius ocierający się o bardziej dostojne aspekty życia społecznego, ale... Nie, chyba zresztą nie. Po prostu jeden ściek informacyjnych mętów. Nie monitoruję odgłosów własnej kuchni, dlatego odtwarzam to z pamięci, ale – jak bum bum – stałem przez minutę jak wryty i chyba nawet zacząłem coś do siebie gadać.

Wówczas dotarło do mnie, że kierunek, w jakim zmierzają media publiczne i duże komercyjne, to totalne unicestwienie treści. Wszystkiego, co może być istotne dla świadomego życia obywatelskiego. To, co usłyszałem, szatkując kapustę, to nie wypadek przy pracy wydawcy serwisu. Niusy o podobnym ciężarze gatunkowym faktycznie dominują w działach wiadomości – telewizyjnych, internetowych, radiowych. Ale w internecie przynajmniej jest z czego wybierać. Gdy chcemy otworzyć sobie „okno na świat”, włączając TV lub radio, trafiamy na coś w rodzaju okienka w fastfoodowym drive-in, przez które otrzymujemy szybkiego hamburgera, tyle że informacyjnego. Danie, które – podobnie jak faktyczne bigmaki, naciukane stępiającą umysł chemią – docelowo ma uczynić z konsumenta kompletnego ułoma. Kogoś, kto nie będzie w stanie odróżnić faktu od faktoidu, niewspominając o trafnej interpretacji wydarzeń. A raz na cztery lata pójdzie dokonać „wyboru politycznego”, wrzucając głos do urny.

Pan Dobrodziej
Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)


 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 4)

Pan_dobrodziej

246 komentarzy

13 sierpień '13

Pan_dobrodziej napisał:

@gumbak2 - "trzeba oglądać lubb słuchać radia, by wiedzieć czym karmią masy." - bardzo słuszna uwaga:)
@united4ever - to prawda, angielskie media, choć propaganda, to jednak profeska, no i zdarzają się fajne materialy śledcze. osobiscie lubię guardiana. nie po drodze mi z opcją na lewo, ale guardian jest dość czujny jeśli chodzi o różne ponure sprawki na szczytach korpo-władzy. radio wnet też popieram:)

profil | IP logowane

gumbak2

16 komentarzy

13 sierpień '13

gumbak2 napisał:

Robili nam nawet pod górkę, ale zrozumieli na koniec dnia, że to MY podciągnęliśmy plan ukrywając ich lenistwo. Od tego czasu było ok. Można to odnieść do tutejszej gospodarki: ciężką pracą i płaceniem podatków podciągamy ekonomię.
Angole to owce wierzące w badziew z tv lub mają to gdzieś dbając tylko o swój interes.
Z jednym się nie zgodzę:trzeba oglądać lubb słuchać radia, by wiedzieć czym karmią masy. Sąsiad może im uwierzyć...

profil | IP logowane

gumbak2

16 komentarzy

13 sierpień '13

gumbak2 napisał:

W pełni się zgadzam. Mieszkając w UK kilka razy podchodziłem do oglądania polskiej tv i szybko rezygnowałem. W brytyjskiej jest niewiele lepiej i tak jak napisałem pod innym artykułem: jedna wielka propaganda, stymulacja człowiekiem. Wiadomości są od podawania istotnych faktów a tu pierdoły, kłamstwa i odwracanie kota ogonem. Jeden MP twierdzi, że emigranci i stały ich napływ jako siły roboczej wzmacnia ekonomię i pomaga wyjść z recesji, a drugi namawia do zatrudniania w większości orzypadków drogich i leniwych miejscowych pracowników. Przypomina mi to sytuację, kiedy to zacząłem pracować wbrytyjskiej hurtowni. Menager na zebraniu poprosił byśmy wykonali przynajmniej 80%planu. Anglicy walczyli o jego obniżenie-tak na marginesie. To były pierwsze dni w pracy i z Polakami podeszliśmy poważnie do tematu co nie spodobało się miejscowym współpracownikom.

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska