Z analiz przeprowadzonych przez amerykańskich naukowców z Bowling Green State University w Ohio wynika, że otyłe osoby, które zaproszono na rozmowy kwalifikacyjne mają blisko 30 proc. mniej szans na zdobycie posady w porównaniu do kandydatów, których sylwetka jest zbliżona do normy.
Rezultaty badań potwierdzono m.in. poprzez rekrutacje telefoniczne, podczas których pracodawca nie miał szans oceniać wzrokowo wyglądu kandydatów. W tego rodzaju naborze nie stwierdzono dyskryminacji ze względu na otyłość czy nadwagę.
Brak pewności siebie
Jacob Burmeister, szef zespołu badawczego, twierdzi, że tego rodzaju sytuacje są wynikiem uprzedzeń wobec osób otyłych, którymi bardzo często kierują się pracodawcy. – Wiele osób podczas rozmowy kwalifikacyjnej widząc otyłego kandydata, daje się ponieść stereotypom i uprzedzeniom. Świadomie lub nie, ocenia otyłą osobę jako leniwą lub niezdyscyplinowaną – mówi Burmeister.
Autorzy badań sugerują też, że przegrana pozycja osób z nadwagą podczas rozmów kwalifikacyjnych może wynikać również z nich samych. – Wielu z nich podczas rozmowy czuje się niekomfortowo, brakuje im pewności siebie. Dlatego też często wypadają słabiej – dodaje Burmeister.
Z nadwagą do windy
O dyskryminację osób otyłych często oskarżane są międzynarodowe korporacje. Pewna mieszkanka Nowego Jorku oskarża o takie praktyki firmę Google. Kobieta przeszła wstępny etap rekrutacji telefonicznej, następnie zaproszoną ją na rozmowę do biura. Już rozmowa telefoniczna koncentrowała się nie wokół zawodowych umiejętności, a dotyczyła raczej jej aktywności poza pracą. Wizyta w firmie potwierdziła te przypuszczenia. Dwa z trzech pytań dotyczyły logicznych zagadek związanych z bieganiem i treningiem fizycznym. Z grona kilkunastu kandydatek odrzucono siedem najgrubszych, w tym wspomnianą kobietę. Wszystkie zapakowano do windy, gdzie zrozumiały, że eskortuje się ich do wyjścia, głównie z powodu wyglądu.
Podobne doświadczenia ma pewna młoda prawniczka, która zmaga się z nadwagą. – Poszłam na rozmowę, która dotyczyła stanowiska podobnego do mojej poprzedniej posady. Byłam podekscytowana i pełna wiary w sukces. Rozmowę ze mną przeprowadziła piękna, szczupła dziewczyna z działu HR. Pogadaliśmy raptem dziesięć minut, nie zadała w tym czasie żadnego pytania dotyczącego moich umiejętności czy doświadczenia zawodowego. Na koniec powiedziała, że nie przeszłam do kolejnego etapu. Kiedy zapytałam o powód, usłyszałam, że „po prostu bym się nie spodobała właścicielom”. – opowiada prawniczka.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.