MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

29/07/2013 07:56:00

Księżna jego mać!

Księżna jego mać!Przy okazji medialnej szopki wokół połogu księżnej Kate nachodzi człowieka refleksja: skąd u ludzi maniakalne zainteresowanie cudzym życiem?
Odpowiedź na to pytanie właściwie nasuwa się łatwo: bo to lepsze życie. (Swoją drogą trudno, żeby lepsze było kogoś, kto interesuje się cudzym, zamiast dbać o własne.) Zazwyczaj to właśnie nieuświadomiony diabełek zazdrości – lub, co gorsza, zawiści – patronuje niezdrowej fascynacji postaciami z tabloidów. Bo przecież nikogo – poza reporterami „Ekspresu Reporterów” – nie interesuje przemoc w rodzinie Haliny Koluszko z Ciółkowa czy długi karciane Stanisława Ciółko z Koluszek. Trzeba by głębokich pokładów empatii, tudzież nerwicy natręctw, by interesować się problemami obcych ludzi w potrzebie, mając – jak to zwykle bywa – nadmiar problemów własnych. A tu masz: „Justin Bieber pluł na ludzi z hotelowego pokoju!” (tak, Bieber to zdecydowanie człowiek w potrzebie), „Czartoryska z mężem w Juracie!”, „Jay-Z zaskoczył Beyonce pocałunkiem na scenie”, no i oczywiście księżna Kate. Pokazała się światu po porodzie, zamówiła pizzę do szpitala, opuściła szpital, wyjechała z Londynu na wieś, ma kuzynkę striptizerkę i wujka narkomana, zamieszkała w nawiedzonym pałacu... I pod każdą taką rewelacją setki „opinii”, z których „najlepsze” opatrzone są tysiącami lajków.

Pół biedy, gdyby ta słabość do gwiazd faktycznych (zawdzięczających sławę talentowi) i wydumanych (zawdzięczających sławę forsie, bezczelności lub cwaniactwu) przyjmowała formę zainteresowania ich osiągnięciami, sukcesami, słowem: czymś „merytorycznym”. Ale nie – wszystko kręci się wokół lajfstajlu, w tym różnego rodzaju obyczajowego chlewu (to już zawiść z kategorii „zobaczcie, jak się upodlił/a!”). Jest to szczególnie smutne w kontekście tego, że w tle celebryckich – choćby na szczeblu królewskim – banialuków rozgrywają się sprawy autentycznie ważne. Takie, które mają bezpośredni wpływ na to, że poziom naszego życia dość mocno odbiega od standardu życia gwiazd estrady tudzież dworu. Ale informacje na ten temat odbijają się od mózgów odbiorców, jak fotony od skóry albinosa. Wystarczy jednak, że księżna wtranżoli pizzę, by sprawa rozniosła się po świecie szerokim echem.

WTF?! – aż chce się zapytać, choć propozycja odpowiedzi już padła. Czy faktycznie to pudelkowe podglądactwo to przejaw tęsknoty do „lepszego życia”? Jeśli tak, pokazuje to, jak smutnie irracjonalne i kontrskuteczne jest nasze postępowanie. Bo zamiast dążyć do realnych zmian w życiu własnym, zerkamy nieco bezwolnie na codzienność ludzi, którzy urośli w naszych oczach do komiksowych rozmiarów. Być może taka ciekawość ma jakieś głębokie podłoże ewolucyjne i dawała naszym prapra przewagę w walce o przetrwanie. Bo gdyby na przykład neanderalis nie zajrzał pod krzaczek, to nie znalazłby borówki na śniadanie, gdyby nie zainteresował się hubką, nie rozpaliłby ognia itd. Z drugiej strony ciekawość mogła wpuścić hominida na niezłą minę, jeśli na przykład zamiast borówki podsunęła mu wilczą jagodę lub zawiodła go do misiej gawry.

Również namiętne podpatrywanie celebrytów ma zgubne skutki. Przede wszystkim – odrealnia. Zagadnienia botoksowo-silikonowe są dalekie od rzeczywistych problemów, tych indywidualnych, gorszożyciowych, i oczywiście tych o zasięgu społecznym. Po drugie – ogłupia. Konsumpcja faktów bez znaczenia obciąża naszą pamięć operacyjną i zaśmieca umysł. Po trzecie wreszcie – uzależnia. Gdy wchodzimy w to trzęsawisko, które dostarcza nam drobnych bodźców satysfakcji, ironicznego uśmiechu albo niezdrowych wypieków, wówczas w mózgu wydzielają się tajemnicze substancje, które sprawiają, że chcemy więcej i częściej. Ot, taka informacyjna pornografia.

Z tą ostatnią walczy ostatnio premier Cameron, który znalazł wielu naśladowców wśród europejskich decydentów, również nad Wisłą. Można by mu zasugerować, żeby za jednym zamachem zbanował również informacyjny gangbang i zbiorowe, wielokrotne gwałty na niewinnych umysłach. Wątpliwe jednak, by pomysł został rozpatrzony. No bo gdyby zabrakło infoporno, wówczas ludzie być może zaczęliby myśleć i szukać prawdziwych źródeł informacji. Albo informacji na „prawdziwe” tematy.

Natomiast jeśli już interesować się potomstwem rodziny królewskiej, to najlepiej w kontekście tego, że będzie jadło kaszkę – czy raczej sarninę – za pieniądze z naszych podatków.

Pan Dobrodziej
Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska