– Poszukujemy nauczycieli wychowania wczesnoszkolnego do naszej szkoły. Umieściliśmy w tym celu ogłoszenie na jednym z portali internetowych, wyraźnie zaznaczając, że nie jest to oferta pracy skierowana do ludzi mieszkających w Polsce. Okazało się, że mimo takiej uwagi, napływają do nas CV i listy motywacyjne wykwalifikowanych, doświadczonych nauczycieli mieszkających w Polsce, którzy nie zdają sobie sprawy z formy zatrudnienia, wysokości zarobków w szkole sobotniej i proszą o kontakt, podając jedynie numer telefonu i adres zamieszkania w Polsce, zaznaczając, że są gotowi przyjechać natychmiast i podjąć pracę – mówiła Aleksandra Awiżeń, z-ca dyrektora w polskiej szkole na Hanwell.
– Jedna z nauczycielek z Polski aplikowała do nas dwa razy, pokusiła się nawet o telefon, zapewniała, że jest gotowa podjąć pracę w kilku szkołach, bo w Polsce pracowała przez 12 lat jako nauczyciel kształcenia zintegrowanego w klasach I-III w zakresie szkoły podstawowej. Problem w tym, ze szkoły polonijne rozpoczynają i kończą zajęcia o zbliżonych do siebie godzinach i porach dnia. Piszą do nas również osoby, które mieszkają ponad 50 mil za Londynem rozważając możliwość przeprowadzki do Londynu, w momencie, kiedy otrzymają posadę w szkole polonijnej. Podjęliśmy rozmowy również z młodymi osobami, które w Polsce zaledwie chwilę temu ukończyły studia i na Wyspach mieszkają zaledwie od kilku miesięcy do około półtora roku. Mają ogromny zapał do pracy, są kreatywne i gotowe podjąć pracę w szkole za proponowane im wynagrodzenie, bo na co dzień są posiadaczami dyplomów z tytułem magistra, ale pracują w sklepach lub opiekują się małymi dziećmi, najczęściej Brytyjczyków, również za niewielkie pieniądze. Te osoby przyjechały tutaj z myślą zarabiania pieniędzy, ale także zdobycia nowego doświadczenia. Są także i takie osoby, które chcą podjąć pracę w szkole na zasadzie wolontariatu, ale niestety wśród nich nie wszyscy posiadają wymagane wykształcenie i uprawnienia pedagogiczne – dodała z-ca dyrektora w Polskiej Szkole Przedmiotów Ojczystych im. Heleny Modrzejewskiej.
Małgorzata Bugaj-Martynowska, Dziennik Polski
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.