MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

22/07/2013 08:42:00

Przemoc domowa na Wyspach

Przemoc domowa na WyspachCo roku do lekarzy na Wyspach zgłasza się 330 tys. osób, które potrzebują pomocy, ponieważ uderzyły się drzwiami od kuchennej szafki lub innym sprzętem domowym, który miał wystarczająco dużo siły i determinacji, by pozostawić obrażenia wymagające lekarskiej interwencji.

Tak w każdym razie informowała reklama społeczna, która została przygotowana przez National Centre for Domestic Violence i miała uwrażliwić Brytyjczyków na powszechność przemocy w związkach. Wybrana liczba była szokująco wysoka, ale i tak o wiele mniejsza niż rzeczywista skala problemu. 330 tys. osób to tylko niewielka część wszystkich, którzy mogliby się na kuchenne drzwi poskarżyć.



Nawet oficjalne i mocno konserwatywne rządowe statystyki mówią, że jest ich zdecydowanie więcej niż milion. Jednak wiele osób wstydzi się przyznać, że sprawcą siniaków jest partner lub – coraz częściej! – partnerka, albo nie uważa, by było w tym coś nienormalnego. Zjawisko jest powszechne, ale publicznie mówi się o nim rzadko.


Dzieje się tak, ponieważ media – na ogół – poruszają ten temat jedynie, gdy wydarzy się coś szczególnie spektakularnego lub pozwalającego na zastosowanie nagłówka nie do ogarnięcia. Czyli? Na przykład gdy 36-letni Jamie Starbuck „zabił i spalił żonę, a następnie pojechał na wakacje za jej pieniądze” („Telegraph”). Lub: „Emeryt (75 l.) pobił żonę (74 l.) na śmierć figurą ogrodową z domu nad morzem, do którego przenieśli się na starość” („Daily Mail”). „Mężczyzna po 30 latach znęcania się pobił żonę na śmierć i jej ciało zawiózł w bagażniku na komisariat” – pisała także moja ulubiona gazeta popularna.

Zresztą tabloidy, ale nie tylko one, w ogóle celują w dobrze sprzedające się zabójstwa honorowe, przemoc będącą udziałem imigrantów lub wydarzenia dające się osadzić w kontekście „benefitowej (przepraszam za język!) patologii”. Efektem tego jest przekonanie, że przemoc domowa to coś, co dotyczy jedynie społecznego marginesu. I coś, co z całą pewnością nie może spotkać nas, a jak już spotka, to lepiej się do tego nie przyznawać. W końcu nikt nie chce uchodzić za margines.

W co czwartym domu...

Tymczasem problem nie dotyczy jedynie marginesu. Przemoc domowa jest zgłaszana na policję średnio co... minutę. Jedno na każde 10 zgłoszeń na policyjny numer alarmowy dotyczy właśnie takich sytuacji, a fachowcy podkreślają, że bójki i inne formy znęcania się są udziałem nawet co czwartej rodziny. Są zresztą miejsca, w których 20 proc. zgłoszeń na policję dotyczy tego, co dzieje się za zamkniętymi domowymi drzwiami.

Według szacunków z Crime Survey of England and Wales ofiarami jest ok. 1,2 mln kobiet oraz 800 tys. mężczyzn na Wyspach. Przekłada się to nawet na kilkanaście (Women’s Aid mówi o 13) milionów  zdarzeń rocznie. Do tego policja często bagatelizuje problemy, choć nie zawsze kończy się na kilku siniakach. Jednym z najgłośniejszych przykładów takich zaniedbań była sprawa 26-letniej Sabiny Akhtar z Manchesteru.

Kobieta zgłaszała na policję, że jej 35-letni mąż zachowuje się agresywnie, kilkakrotnie groził jej śmiercią, a nawet usiłował ją udusić. Funkcjonariusze zrobili jednak to, co zdecydowanie zbyt często robią w takich sytuacjach, a więc zatrzymali Malika Mannana, przemówili do niego „siłą autorytetu” i... wypuścili. Zgłoszenie go zirytowało, a bezkarność rozochociła i wkrótce po wyjściu kolejny raz napadł na Sabinę. Ta po raz kolejny zadzwoniła na policję, która – po raz kolejny (sic!) – zatrzymała napastnika, porozmawiała z nim i go wypuściła.

Cztery dni później Mannan wpadł do domu z nożem i wściekły rzucił się na żonę. Trafił ją w serce i zabił. Dostał „co najmniej” 17 lat, a w raporcie z dochodzenia napisano, że „błędy policji, opieki społecznej oraz prokuratury mogły (sic! – przyp. TB) doprowadzić do śmierci pani Akhtar”. Tylko co z tego?  Kobiet takich jak 26-latka jest o wiele, wiele więcej.

W Wielkiej Brytanii w każdym tygodniu dwie kobiety tracą życie na skutek ataku dokonanego przez partnera lub byłego partnera. Choć trzeba oczywiście podkreślić, że zwykle to nie policja jest winna. Ofiary nawet nie próbują szukać  pomocy i liczą, że jakoś to będzie. Gdyby zamiast tego spróbowały sobie pomóc, to często dałoby się uniknąć tragedii.

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska