Z podobnym zamiarem nosi się też GTL LOT, druga z firm obsługujących samoloty na lotnisku. Roszczenie tej spółki także opiewa na kwotę ponad 1 mln zł. Na liście partnerów biznesowych gotowych starać się o odszkodowania od MPL są też restauratorzy, handlowcy, a nawet firma transportowa. Tomasz Sadowski, reprezentujący Modlin-Bus, przewoźnika, który miał wozić pasażerów z Modlina do Warszawy, swoje straty szacuje na ok. 500 tys. zł. Dodaje, że sytuacja spółki znacznie się pogorszyła po zapowiedzi WizzAir o całkowitej rezygnacji z operacji w Modlinie. – Teraz już wiemy na pewno, że musimy szukać gdzie indziej dodatkowych źródeł przychodu. Zainwestowaliśmy prawie milion złotych, a biznesplan szykowaliśmy pod obsługę dwóch linii – mówi Sadowski.
Sprawy nie chce komentować Adam Struzik, marszałek województwa mazowieckiego, które ma jedną trzecią udziałów w porcie. Komentarza odmawiają też trzej inni udziałowcy.
Wiadomo, że w piątek zbiera się rada nadzorcza spółki i będzie rozpatrywać wniosek o odwołanie obecnych władz portu, w tym prezesa Piotra Okieńczyca.
Chętnych do przejęcia schedy po Okieńczycu nie jest wielu. Jego następca musi się bowiem uporać nie tylko z roszczeniami kontrahentów. – Port ucierpiał na sprawie z wadliwym pasem startowym także wizerunkowo. Trudno mu będzie pozyskać nowych partnerów – uważa ekspert lotniczy Sebastian Gościniarek.
WizzAir, żegnając się z Modlinem, przedstawił wyniki badań, które sugerują, że 60 proc. pasażerów preferuje rejsy z Lotniska im. Fryderyka Chopina m.in. z powodu trudności z dojazdem i wyższymi kosztami dotarcia do podwarszawskiego portu. Modlin przekonuje, że badania prowadzone w listopadzie ubiegłego roku na zlecenie lotniska nie wykazały takiego problemu – tylko jedna osoba na 10 wskazywała jako utrudnienie w podróży czas lub koszt dojazdu. Za tym przemawiają też zeszłoroczne statystyki ruchu. W niespełna pół roku port obsłużył bowiem grubo ponad 800 tys. pasażerów.
Według przedstawicieli Modlina nieprawdziwa jest też wczorajsza teza prezesa WizzAir dotycząca negatywnego wpływu pogody na funkcjonowanie lotniska. – Teza nie ma pokrycia w rzeczywistości, o czym świadczą statystyki pogodowe i dokładna dokumentacja operacji lotniczych – czytamy w oświadczeniu portu. Zgodnie z nim argument o braku systemu ILS również stracił swoją aktualność. ILS od dawna jest zainstalowany w porcie. Tyle że na razie „pracuje w trybie testu, który zakończy się pod koniec sierpnia”. We wrześniu system ILS będzie dostępny dla operacji lotniczych. Na to liczy Ryanair, który wraca do portu właśnie z początkiem września.
Cezary Pytlos, Dziennik Gazeta Prawna
Chcesz mieć zawsze aktualny serwis gospodarczo-prawny?
Zamów pełne wydanie Dziennika Gazety Prawnej w internecie