MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

15/07/2013 08:27:00

Felieton: Zdradliwy bekon

Felieton: Zdradliwy bekonCzy można wylecieć z roboty za propozycję fundnięcia lunchu współpracownikom? No pewnie! Oto, jak osiągnąć taki efekt.
Przede wszystkim muszą być spełnione warunki ramowe: rzecz nie może mieć miejsca w normalnym świecie. Z tym oczywiście problemu nie ma. Świat, w którym – mówiąc z grubsza – współistniejemy, od normalności jest daleki. Pojęcie normalności (nie tej statystycznej) to temat na osobną książkę, ale intuicyjnie wiemy, o co chodzi – normalność to przeciwieństwo po... hm, popaprania. Co dalej? W świecie dalekim od normalności musi istnieć dalekie od normalności prawo stanowione, które takie ekscesy – jak wylotka za życzliwą ofertę lunchu – dopuszcza i „firmuje”. Z tym też nie ma problemu, bo prawo stanowione coraz bardziej się odrealnia i zamiast służyć za podstawowy regulator stosunków społecznych, służy grupie trzymającej władzę za narzędzie przemocy nad społeczeństwem: czyli osiągania celów sprzecznych z interesem ogółu.

Jedną z form tego typu przemocy jest polityczna poprawność. Obok „uznanych autorytetów”, to obecnie bodaj najwyższa instancja kulturowa, która pomaga grupie trzymającej władzę zamykać nam buzie i musztrować nasze szare komórki, by działały „po linii”, a nie rozbiegały się na boki w procesach twórczych lub – co gorsza – analitycznych. A w praktyce to prawny terminator zdolny bez trudu zneutralizować delikwenta, który zagalopował się poza wyznaczony obszar „dyskursu”. Taka przygoda spotkała niejakiego Clive’a Hunta, informatyka z Manchesteru, który znalazł się w szeregach nowego narybku brytyjskiej służby zdrowia. Po zakończonej rekrutacji NHS-owa „specjalistka ds. HR”, Sharika Sacranie, zaprosiła nową kadrę na lunch. Niestety Hunt – widać, kulturowy analfabeta – wysforował się z bezczelną propozycją postawienia wszystkim kanapek z bekonem. Cóż za fopa! Nie pomyślał lekkoduch, że Sharika może być muzułmanką i, z racji swoich przekonań religijnych, reagować na bekon jak wampir na czosnek. Wracając do domu z wesołej biesiady, Hunt odebrał telefon od przełożonego z prośbą o wyjaśnienia w sprawie „rasistowskiej uwagi”. Zanim jednak zdążył pozbierać myśli i ogarnąć rozumem, że to wszystko dzieje się na serio, był z powrotem na zielonej trawce.

Za „usprawiedliwienie” Hunta może posłużyć fakt, że  jest on sędziwym 58-latkiem. A to oznacza, iż jego umysł zaopatrzony jest w nieaktualny software obyczajowy, który zakłada, że w relacjach międzyludzkich należy kierować się raczej życzliwością niż paranoją. Przedstawiciele młodego pokolenia, których mózgi od najwcześniejszych lat podlegają nieustannej przepierce medialno-kulturowej, mają zakodowane w podświadomości nowe wytyczne, zgodne z rygorami politycznej poprawności i ideologii nowego wspaniałego świata. Oni już wiedzą, którymi ścieżkami można chodzić, a gdzie nie warto się zapuszczać, by nie wdepnąć we wnyki lub trafić na elektrycznego pastucha. Niestety świadomość, że ktoś ten sprzęt rozstawia i robi to w określonym celu jest im obca. Nadzieja, że nagłaśnianie takich, jak to się mówi, „absurdów” (cudzysłów, bo to nie dewiacja, tylko nowa norma), jak wyżej opisany, pomoże przebić się do resztek zdrowego rozsądku „opinii publicznej”, jest raczej płonna. Są one bardziej atrakcją medialną niż impulsem zdolnym uruchomić procesy demokratyczne, które odbiorą oficerom politpoprawności władzę nad językiem i obyczajami.

Przypadkiem wpadł mi dzisiaj w oko wywiad z brytyjskim reżyserem Mike’iem Figgisem, który gościł w Polsce przy okazji festiwalu OFF Camera. Opowiadając adeptom scenopisarstwa o „zakulisach” branży filmowej, wyjawił bardzo ciekawą rzecz. W krajach Unii Europejskiej, gdzie produkcje na duży ekran są obficie dotowane z kasy państwowej, komisje rozdające pieniądze twórcom stanowią coś w rodzaju „tajnych agencji rządowych” (słowa Figgisa), które przyznają granty z klucza politycznego. Procedura jest do tego stopnia niedorzeczna, że odsiewa nawet świetne scenariusze, które traktują o tematach już odfajkowanych – to nic, że historia jest nowa i oryginalna, ale porusza problem, który został już zagospodarowany przez inną fabułę. Zagospodarowany, czyli omówiony w sposób odpowiadający linii politycznej obowiązującej w europejskim sowchozie. I w ten sposób, za naszą podatkową kasę, programuje się mózgi „nowych Europejczyków”.

Pan Dobrodziej
Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 2)

kedarskate

5 komentarzy

15 lipiec '13

kedarskate napisał:

Mialem podobna sytuacje. Zrobilismy party w domu I zaprosilismy znajoma Muzulmanke z pracy. Przed party zadzwonila czy moze przyprowadzic pare znajomych- fajnie im wiecej tym lepiej.
Jak to na przyjeciu pomieszalo sie jedzenie wegetarianskie I 'normalne'. Do tego chyba przez pomylke (to bylo w koncu przyjecie) do soku pomaranczowego nalalem troche alkoholu.

Na drugi dzien kolezanka dzwoni z pretensjami czy przypadkiem nie pomieszalo nam sie jedzenie, bo chyba zjadla cos nie halal a do tego jej kolezanka byla troche 'dizzy' po soku. Wszystkie pretensje od obcych ludzi ktorzy przyszli do mnie na krzywa buzie. Od tego czasu selekcjonuje znajomych , ktorych zapraszam, bo rzeczywiscie mozna skonczyc w sadzie!

profil | IP logowane

Severance_

57 komentarzy

15 lipiec '13

Severance_ napisał:

Zwłaszcza pan przed sześćdziesiątką powinien wiedzieć, jaki wpływ na nasze zdrowie i samopoczucie ma spożywanie czerwonego mięsa!
Bywa zabójcze! W tym wypadku zabiło na śmierć pięknie zapowiadającą się karierę zawodową. ; )

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska