Potencjał jest?
Tytuł zbioru opowiadań Kazmierskiego miał sugerować odcięcie się, całkowite odejście od źródła – czyli od Polski. A także od emigracji, pytań o powroty, obowiązkowe wyjazdy na święta do kraju czy dyskusji na temat tego, kto kogo zdradził, sprzedał, kto kolaborował. Zatem od wszystkiego tego, co na polskość się składa, czy tego chcemy, czy nie. Jednak sam autor nie potrafi się uwolnić od tego źródła i poświęca mu nie jedno opowiadanie, ale cały ich zbiór.
W trakcie dyskusji z autorami nad kondycją polskiej poezji S.J. Fowel zauważył, że zjawisko emigracji/migracji obciąża twórczość polskich poetów i pisarzy. Anglicy, Francuzi, Amerykanie nie mają literatury emigracyjnej, po prostu tworzą za granicą. Polacy nie piszą za granicą – stają się twórcami emigracyjnymi… Zmieniają tożsamość. I o ile przemiana ta była zrozumiała w czasach komunizmu w Polsce, dziś jest dość zastanawiająca.
Zatem według schematu polskiego pisarz emigracyjny winien się rozliczać ze wszystkim i ze wszystkimi. Siedzieć i dumać nad swoją tożsamością wyrwaną siłą (nierzadko ekonomiczną) z ukochanej ojczyzny. Uginać się musi pod ciężarem traumatycznych losów ojczyzny i własnego wykorzenienia. Obowiązkowo ma się czuć wyobcowany i w żadnym wypadku nie starać się asymilować, żeby nie stracić na autentyczności. Pisać tylko po polsku, nie kolaborować z innymi sztukami, nie szukać postępu. Unikać pasjonatów. Zadowalać się, tak popularnymi ostatnio, spędami pseudopoetyckimi. I najważniejsze, twórca polski musi być nieszczęśliwy i zakompleksiony, inaczej nie może reprezentować narodu.
Zdaniem Fowela i ci, którzy zostali i tworzą w kraju, też nie mogą uporać się z przeszłością. Nie wykształcili narzędzi, które dałyby im możliwość pisania poza polskim schematem. Brakuje im języka. Polska poezja jest obudowana akademizmem, co Brytyjczyk wywodził z niemożności swobodnego tworzenia w latach komunizmu w Polsce. Współczesnej polskiej poezji odmówił nowoczesności i podkreślił nieumiejętność wykorzystania potencjału, który na szczęście posiada.
Zatem polscy pisarze i poeci mają ciężki los. Historia wisi nad ich głowami i ciężko dyszy im w kark. Potopy, rozbiory, zabory, wywózki… Trzeba im być Mesjaszami Narodów, serca krzepić lub nieść oświaty kaganiec. Jeśli nie to, po co w ogóle pisać?
Ergo – strach być polskim poetą. Czy tak musi być? Nie. Co i Maria, i Marek udowadniają swoją twórczością. Nie po polsku i niekoniecznie o Polsce.
Justyna Daniluk, Cooltura
Fot. Cooltura