MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

22/06/2013 07:51:00

Bóg, który lubi jogurt i drzewo jak udo Maryli Rodowicz

Czym się różni Blackberry od Burberry? Jest robota. Za deszcz też się płaci. Drzewo jak udo Maryli Rodowicz. Udajemy, że rżniemy.

Mnie intrygowało dlaczego facet potrzebował ogrodnika, do tak błahej czynności. Właśnie się pojawił. Niewysoki, szczupły, uśmiechnięty. Mariusz przedstawił nas sobie. Mężczyzna miał na imię Paul, jest prawnikiem w jednym ze znanych banków (akurat w tym, którego bardzo nie lubię). Za dwa tygodnie wybiera się, wraz z rodziną, na dwuletni kontrakt do Singapuru. Na ten czas chciałby wynająć swój dom, żeby nie stał pusty. Odnowił już w środku wszystkie pomieszczenia, a teraz chciałby zrobić co trzeba w ogrodzie, lub raczej ogródku - był to areał tak skromny, że ledwie mieściła się tam nasza ekipa. Nie ukrywał, że nie chodzi mu o generalne porządki, lecz raczej o kosmetykę. Już miałem się zapytać po jakie licho mu ogrodnik, ale zdałem sobie sprawę, że byłoby to równoznaczne ze strzałem w stopę, i to moją, niestety. Z drugiej jednak strony, miałem opory, by powiedzieć mu, że jest roboty na dwa dni co najmniej, tym bardziej, że dla ogrodnika nic tu nie było do roboty. Chyba, że Paul myślał, że jak się cokolwiek robi w ogrodzie, nawet grabi trawę, to trzeba być „gardenerem”. Mariusz zauważył moją, niezbyt pewna minę i szybko mnie wyręczył. Powiedział, że bardzo mu przykro, ale na kosmetyce się nie skończy, bo cały płot ledwie się trzyma i gdy tylko jeden panel się wymieni, to za miesiąc, lub dwa wszystko runie na ogród sąsiada, bo ogrodzenie było przechylone na jego stronę. Ja nabrałem odwagi i poparłem Mariusza, twierdząc, że lepiej wszystko zrobić od razu, rezygnując z pozornych oszczędności.


Słupki ogrodzenia były rzeczywiście nadbutwiałe, ale mogły jeszcze pełnić swą rolę, przez dziesięć lat, tylko, że o tym Paul już nie wiedział. Tymczasem Mariusz kuł żelazo, póki gorące opisując straszliwe skutki ewentualnego runięcia płotu. Przestraszony Paul ze zrozumieniem kiwał głową, zgadzając się ze wszystkimi sugestiami swojego rozmówcy. Tak więc cały płot do wymiany, praz obcięcie uschłego dwumetrowego drzewa,i grubości uda Maryli Rodowicz.

Przystąpiliśmy do rozbiórki płotu. Rozebranie jednego panelu zajęło nam pięć minut.

- Czy wyście się z ch... na łby pomieniali!? - wrzeszczał Mariusz. - Chcecie ten płot w 20 minut rozebrać?! Mówiłem, że powoli! Po jednej desce!

Odłamywaliśmy po jednej desce, łamiąc każdą na kawałki, ale Mariusz kazał je łamać na jeszcze mniejsze kawałki, a te na jeszcze mniejsze i dopiero kiedy już bardziej się nie dały, zabieraliśmy się za następne. I tak zeszło prawie dwie godziny. Akurat lunął deszcz, ale nie przejęliśmy się tym zbytnio, bo umówiliśmy się na dniówkę, więc za siedzenie też się należała zapłata, bo czy to nasza wina, że pada?

Padało cztery godziny, więc Mariusz z kimś tam pojechał po nowe panele, a ja wdałem się w rozmowę z Paulem, który poczęstował nas kawą i ciasteczkami. Zwierzył się, że ma problem, bo chce wywieźć kilka rzeczy do przechowalni: duży stół z kompletem krzeseł, oraz pianino, przy którym zasiadłem i zagrałem kilka „standarcików”. Ponieważ przekonał się, że jestem fachowcem nie tylko od ogrodnictwa, zapytał, czy instrument można przewozić w pozycji leżącej, tzn. położyć go „na plecach”. Odpowiedziałem twierdząco, uspokajając, że mechanizm młoteczkowy jest zamontowany na sztywno i nic się tam nie uszkodzi. Nieśmiało zapytał, czy mu pomożemy, że dodatkowo zapłaci. Ryzykując konflikt z Mariuszem odpowiedziałem, że ma to od nas gratis, bo i tak leje. Kiedy przestało wzięliśmy się do roboty – akurat zdemontowaliśmy jeden panel i ścięliśmy uschnięte drzewo. Z tym ścinaniem to spora przesada, po prostu kopnąłem je, a ono było tak spróchniałe, że się przewróciło. Sławek rozejrzał się czy nikt nie widzi, podniósł je i trzymając je w pozycji pionowej powiedział do mnie:

- Przynieś piłę. Oczywiści zapytałem w jakim celu? Odpowiedział:

- Udajemy, że rżniemy, zawsze to więcej czasu zajmie.

Więc udawałem. Później nieśliśmy je we czwórkę, sapiąc jak nieboskie stworzenia, choć dałaby sobie z nim radę jedna anorektyczka. Położyliśmy je na trawniku przed domem, ale na drugi dzień przynieśliśmy z powrotem, piłując na małe kawałki: - Będziesz miał do kominka – powiedział Mariusz do Paula. - Tak, tylko, że ja nie mam kominka – odrzekł Paul.

W sumie byliśmy tam trzy dni, zarobiliśmy po 200 funtów, a zleceniodawca był przeszczęśliwy, że tak niewiele go to kosztowało. Ja też czułem świetnie, nie tylko z powodu kasy, albowiem – jako osobnik traktujący wszelki wysiłek czy to fizyczny, czy to intelektualny, ze wstrętem, byłem z siebie dumny, że zmusiłem się do zrobienia czegoś pożytecznego.

Janusz Młynarski, Polish Review
Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 8)

Rafael88

7 komentarzy

26 marzec '15

Rafael88 napisał:

Świetnie się bawiłem czytając artykuł. :)

profil | IP logowane

krakn

1080 komentarzy

23 czerwiec '13

krakn napisał:

Mariusz, to dobry sprzedawca :)
Bez niego Janusz miałby dziurę w kieszeni.

W tym rejonie faktycznie, klient zaoszczędził dużo kasy, o czym niestety pewnie zaraz zapomniał, płacąc kilkaset funtów za kolację w pobliskiej restauracji :P :)

profil | IP logowane

malencia1981

2 komentarze

23 czerwiec '13

malencia1981 napisała:

bob glab jestes i tyle .nie umiesz czytac ze zrozumieniem ;)tekst fantastyczny jak zawsze

profil | IP logowane

autor65

74 komentarze

22 czerwiec '13

autor65 napisał:

Fakt- dobra ekipa. Nie to co moja na kwiatkach. Mowie, żeby kwiatki co pól metra na taśmie stawiać a nie co 10 cm i taśmę puścić w zwolnionym tempie a nie jak w stroboskopie. Stare listki po jednym usuwać a nie całego chabazia z korzeniami rwać! I co? Nie posłuchali pieprzone przodowniki. Tyle ze w środę popołudniu tiry załadowali a czwartek i piątek odpoczywaliśmy za darmo w domu.
"K j m" - 300% normy w UK zrobili - debile.

profil | IP logowane

rastagrand

15 komentarzy

22 czerwiec '13

rastagrand napisał:

@Bob_budowniczy

Polecam popracować nad umiejętnością czytania, fakt sylabizując każdy wyraz tekst ten traci dużo uroku a i człowiek się niepotrzebnie zdenerwuje jak po raz piętnasty straci wątek...

Jednak moim zdaniem ten odcinek troszeczkę słabszy od poprzednich, a może po prostu wcześniejsze były za dobre... Cóż pozostaje czekać na kolejne, jestem bardzo ciekaw rozmów autora z tym indyjskim kolega xD Peace

profil | IP logowane

keramczak

6 komentarzy

22 czerwiec '13

keramczak napisał:

Bobie napisz coś lepszego,krytykować jest łatwo.Mnie się podoba i czekam co tydzien na następny odcinek.

profil | IP logowane

krakn

1080 komentarzy

22 czerwiec '13

krakn napisał:

Przekracza moją percepcje pojmowania.

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska