Zdaniem Santorskiego droga do szczęścia wiedzie poprzez kilka obszarów. Istotne są poczucie sensu i możliwość wywierania wpływu, kształtowanie rzeczywistości, często tej leżącej najbliżej nas, na swoją modłę i według swoich potrzeb. – Istotny wydaje się również brak obaw przed podejmowaniem decyzji, przekonanie, że na przykład jako głowa rodziny możemy w pewnych sytuacjach zdecydować bez konsultacji z innymi jej członkami i mieć pewność, że decyzja ta nie tylko nie zostanie skrytykowana, ale zostanie doceniona, a mąż lub żona i dzieci będą z jej efektów zadowoleni. Do tego potrzebne są doświadczenie, rozsądek i rozwaga, ale warto się nimi kierować, zwrot z inwestycji w nie również nazywa się „szczęście” – dodaje Jarosław Tustanowski, psychiatra.
Doświadczenie, rozsądek i rozwaga pozwalają w pewnym stopniu szczęście zaplanować. Oczywiście nigdy nie da się tego zrobić od a do z, zgodnie z powiedzeniem: „Chcesz rozśmieszyć Pana Boga – zrób plany”, ale w ograniczonym stopniu na pewno. Na pewno również o byciu lub niebyciu szczęśliwym może decydować przypadek. Amerykański noblista Daniel Kahneman w książce „Pułapki myślenia. O myśleniu szybkim i wolnym” stawia tezę o nieuchronnej przypadkowości powodzenia i polepszenia samopoczucia. Dowodzi, że niezaplanowane pozytywne zdarzenie jest w stanie wpłynąć na postrzeganie tego, jak oceniamy nasze życie. 10 dolarów zostawione przypadkowo przy kserokopiarce może podnieść morale pracownika korporacji w stopniu tak samo wysokim jak stała podwyżka pensji. Zdarzy się to, jeśli tylko uzna on, że ma szczęście, bo wspomniany banknot znalazł.
Zresztą o tym, że człowiekowi tak naprawdę do szczęścia nie trzeba wiele, świadczy prosty eksperyment przeprowadzony niedawno na jednej z wysp Indonezji. W oddalonej od cywilizacji wiosce do rozpadających się domów podłączono prąd i wstawiono telewizory. Każda z kilkunastu mieszkających tam rodzin dostała na pewien czas zupełnie za darmo źródło globalnej rozrywki. Dotąd nikt w wiosce telewizora nie miał, ludziom żyjącym tu brakowało pieniędzy na jedzenie, lekarstwa, ubrania. Skrajna bieda. Ich poczucie szczęścia przed telewizyjnym testem było bardzo niskie. Po nim wzrosło średnio o 30 proc. Tylko dlatego że mieli przez chwilę cały świat w swoich czterech ścianach. To, że cały czas nie było co jeść, przestało być najważniejsze.
Narzekanie nie jest już trendy, bycie szczęśliwym – jak najbardziej. Cały świat jest dzisiaj OK, Polacy siłą rzeczy też tego chcą – ocenia Jacek Santorski, psycholog biznesu
Marcin Hadaj, Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Chcesz mieć zawsze aktualny serwis gospodarczo-prawny?
Zamów pełne wydanie Dziennika Gazety Prawnej w internecie