***
Przeczytałem, to co napisałem o Perełce. Ło Jezu! Nie, nie! Przesadziłem, i to sporo, to naprawdę kochana dziewczyna, chciałem się tylko trochę zemścić, a tu taka martyrologia z tego wyszła! Żeby nieco złagodzić atmosferę, zacytuję wierszyk, Pana Krzysztofa Chorzewskiego, architekta z Warszawy, właśnie o Perełce.
OGNIK
Mój tunel życia tonął w ciemności,
Zjawił się ognik na kształt światełka.
Świat się zabarwił mimo trudności
Bo przy mnie błyszczy moja PEREŁKA.
No z ust mi Pan Krzysztof to wyjął!
***
Viktoria wróciła wreszcie z tego Kent. Była tam pięć tygodni. To rekord jeśli chodzi o jej nieobecność poza domem. Była u Bena, który miał wracać do RPA cztery tygodnie temu. Pojechała do Kent pożegnać się. Żegnanie trwało dalsze cztery tygodnie i w rezultacie Ben przeputał wszystkie pieniądze, które miał na bilet, do tego stracił pracę, bo skończyła mu się wiza. Sąsiadka była bardzo wymizerowana i prezentowała się dość nieświeżo. Podzieliła się szybko wrażeniami i poszła „pojogginować”, a kiedy wróciła udała się prosto do łóżka. Perełkę zdziwiło to, że Viktoria nie wzięła wcześniej prysznica i poszła spać w ubraniu. Mnie to nie dziwi, po pierwsze nie bierze się prysznica w ubraniu, chyba, że chce się zrobić jednocześnie pranie, po drugie: Viktoria zawsze spała w ubraniu, śpi i spać będzie. Zresztą następnego dnia szła do pracy, więc nie było sensu się rozbierać. W sumie Perełka wie już o tym, ale jakoś nie może przywyknąć. W życiu nieraz zdarza nam się narzekać na swój los i jeśli to robimy zbyt często, wówczas Niebiosa, by pokazać nam, że poprzednio wcale nie było tak źle, pakują nas w gorsze tarapaty. Pamiętajmy, że zawsze może być jeszcze gorzej, o czym – za sprawą sąsiadki i Bena, przekona się i Perełka, i – niestety – ja. Cdn.
Janusz Młynarski, Polish Review