MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

18/05/2013 07:57:00

Jak babsztylowi zaczęło bić w dekiel

Sąsiadka na tropie. Co kryją tuby? Napad, którego nie było. Kto nie lubi słuchać głupot. Niech landlord spada na drzewo. Jak babsztylowi biło w dekiel. Straszne skutki obciągania. Komendant Perełka.

                                                                ***

Zwolniłem się z pracy! Już nie mogłem! Właścicielce gazety, w której pełniłem funkcję redaktora naczelnego (co tylko tak dumnie brzmi), coś odbiło i zaczęła mnie denerwować, żeby nie powiedzieć – wkurwiać. Baba siedzi we Włoszech, bo tam mieszka. Jest wydawcą kilkunastu pism dla imigrantów w całej Europie. Dopóki się nie wtrącała wszystko szło w miarę dobrze. Powoli pięliśmy się do góry, a wszystko dzięki fantastycznym ludziom, pasjonatom, którzy nie patrzyli na pieniądze, bo właścicielka nie tylko nie płaciła regularnie, lecz również w ratach. I nagle walnęło jej w dekiel. Postanowiła zrobić rewolucję, która polegała na rezygnacji z korekty, artykułów na tematy historyczne, zarządziła również, by z zrezygnować z „Naszego angielskiego domu” albo puszczać raz na miesiąc i w wersji o połowę krótszej. Babsztyl stwierdził również, że gazeta jest za mądra, bo Polacy to prymitywne robole i trzeba im dać do czytania coś bardziej lekkostrawnego. Na nic się zdały nasze tłumaczenia, że Polacy w UK biję wszystkich pozostałych imigrantów na głowę pod względem poziomu wykształcenia, że np. co drugi z nich, w wieku 25-40 lat ma wyższe wykształcenie. Nie pomogło. Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że „rewolucjonistka” nie zna ani jednego słowa po polsku! Całej tej rewolucji towarzyszył terror psychiczny. Dzień, w dzień byłem zasypywany mejlami o wykluczającej się treści. Rano zjebka za coś tam, za dwie godziny pochwały, znów zjebka, znów pochwały. Nie wytrzymałem – wywaliłem babę ze Skype'a, z telefonu, przestałem reagować na mejle, i jeszcze tego same go dnia napisałem jej, że „ pier..., nie robię”. Poczułem niesamowitą radość i ulgę. Cała trucizna, cały jad, który przez miesiąc babsztyl mi aplikował, wylazł ze mnie w ułamku sekundy! Nie zastanawiałem się nad tym, co ze mną będzie. Wierzę w Opatrzność, co ja mówię: „wierzę”, ja nie wierzę, ja wiem, że ona jest. Nie zginę! Widocznie tak ma być, na pewno na tym, źle nie wyjdę. Miotać się, wpadać w panikę nie ma sensu, istnieje jakaś vis maior, której należy się poddać z pokorą, z ufnością i cierpliwie, bardzo cierpliwie czekać na efekty i one przychodzą, wszelkie próby przyspieszania jedynie oddalają korzystne rozwiązanie. Doświadczają tego nawet ateiści. Wrócę jeszcze tego, w każdym odcinku będę trochę tego przemycał. Opowiem, jak zawiodłem się na tych, których uważałem za przyjaciół i jak bardzo pomogli mi inni przyjaciele oraz ludzie zupełnie obcy, o tym jak można siebie i kogoś sprzedać za parę groszy. Nie do przecenienia jest również Wasza pomoc, Kochani Czytający moją pisaninę. No, ale dość tego, popadam w egzaltację, a bardzo tego nie lubię, u siebie i u innych. Dodam tylko, że po kilku dniach wróciłem do pracy, a po miesiącu wyleciałem – babsztyl wywalił mnie z dnia na dzień.

                                                                ***

Perełka czuje się u mnie coraz pewniej. Nie dość, że zawłaszczyła dwie trzecie mojej przestrzeni życiowej, to jeszcze zaczęła wprowadzać jakieś harmonogramy, które zakłócają rytm mojego życia biegnący, do niedawna, zgodnie z moją chaotyczną naturą. Nie dość, że wprowadza, to jeszcze robi to podniesionym głosem, na co reaguję alergicznie niestety, czyli się obrażam. Wymyśliła sobie na przykład, że wypraną odzież trzeba po upraniu natychmiast wyjąć z pralki i rozwiesić. Uważam, że ona robi to złośliwie! W ogóle nie przyjmuję do wiadomości, jej wyjaśnień, że jeśli się tego nie zrobi, to bielizna zacznie gnić. Od wielu lat tak robię i jakoś nic mi nie zgniło. Albo mycie naczyń!Już, już! Nie można później, bo zaschną! No i dobrze, niech zaschną, ja na przykład bardzo lubię myć zaschnięte! Jak chcesz „już, już”, to sama sobie umyj! Przez pierwszy miesiąc – chociaż Perełka twierdzi, że tylko przez dwa tygodnie – robiłem kawę, a nawet nieskomplikowane śniadania oraz pozostałe posiłki. Fakt, że na obiady i kolacje było to samo, co na śniadania, ale to chyba nic złego – prawdziwi Anglicy na przykład, z wyjątkiem świąt, jedzą trzy razy dziennie „English breakfast” i nic im nie jest. Po wtóre: na początku znajomości zawsze chcemy się zaprezentować się jak najlepiej, udajemy innych niż jesteśmy, naskakujemy, przebieramy się kilka razy dziennie, myjemy nogi i zęby, mówimy, że uwielbiamy wieczory przy świecach i komedie romantyczne, pasjami słuchamy dokładnie tej samej muzyki, kochamy długie spacery i trzymanie się za ręce. Czyli lubimy wszystko czego nienawidzimy. Tylko żeby teraz nie wyszło na to, że zacząłem się myć i przebierać, bo jest u mnie Perełka. Nie, nie, robiłem to i wcześniej, choć od dziecka nienawidziłem tych monotonnych czynności, na równi z „kościołowym” ubrankiem. Niektóre kobiety nie mogą znieść siedzącego faceta i zaraz je korci, żeby mu coś wyszukać. Ja mam szczególne uprzedzenie, a ma to związek z traumą z dzieciństwa. Moja babcia była osobą bardzo pracowitą, robota paliła się jej w rękach, nie tolerowała bylejakości, a już dostawała szewskiej pasji, kiedy ktoś - jej zdaniem - siedział bezczynnie. Jeśli czytałem np. książkę, albo gapiłem się w telewizor, mogłem być pewien, że zaraz usłyszę: - Nudzi ci się? Nie masz co robić? Ja ci zaraz zajęcie znajdę! I znajdowała niestety. Trzeba było coś przytrzymać, albo wynieść czy przynieść, coś porobić w ogrodzie. Jedno tylko zajęcie wspominam sympatycznie. Kiedy miałem 11 lat, babcia zleciła mi – za przeproszeniem – obciąganie wina, z winogron, które rosły przed domem. Owo obciąganie polegało na tym, że wkładało się gumowy wężyk do butli z winem, zasysało się ustami, po czym rozlewało do butelek. Babcia pokazała mi jak to się robi i wyszła, na jakieś większe, a tym samym - dłuższe zakupy. A ja obciągałem, tyle, że zamiast kierować złocisty strumień do butelek, kierowałem do go swojego organizmu i było mi coraz przyjemniej. Przytomność odzyskałem dopiero następnego dnia w szpitalu (na izbę wytrzeźwień byłem za młody), wtedy po raz pierwszy zapoznałem się z kacem, ale wtedy jeszcze nie wiedziałem, jak się to przykre uczucie likwiduje, a znajomość z kacem trwa do dzisiaj. I właśnie Perełka wynajduje mi różne zajęcia, bo uważa, że siedząc, nic nie robię. Jak to ja nic nie robię? Myślę przecież, a myślenie – wszyscy to wiedzą – ma kolosalną przyszłość. Cdn.

Janusz Młynarski, Polish Review

Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)
 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 3)

Niunia92

1 komentarz

18 maj '13

Niunia92 napisała:

a jakie błedy w pisowni :) ( Towarzyszyło mu dwóch (( rosłych ) haha

profil | IP logowane

galadriel

821 komentarz

18 maj '13

galadriel napisała:

Te opowiadanka nadaja sie na scenariusz do sitcom'u.

; )

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska