MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

17/05/2013 08:58:00

Google ratuje świat i na tym zarabia

Google ratuje świat i na tym zarabiaŻadnej innej firmie, tak jak Google’owi, nie udało się doprowadzić do perfekcji sztuki wmawiania klientom, że wszystko, co robi, czyni dla ich dobra.
Hegemon internetu do perfekcji opanował sztukę wmawiania nam, że działa dla naszego dobra. Od lat świat kupuje to bez mrugnięcia okiem. Kto myśli inaczej, pewnie nie zrozumiał idei i regulaminu firmy z Mountain View.

To złośliwie-ironiczne ujęcie polityki informacyjnej Google nie jest jednak bezpodstawne. Jako globalny gigant, a w wielu obszarach sieci wręcz monopolista, musi liczyć się z krytycznym spojrzeniem użytkowników oraz mediów. Mimo to w historii reklamy i marketingu nie ma drugiej marki, która potrafiłaby powiązać produkty z misją zbawiania świata tak przekonująco.

Wiele firm znanych jest z chwytliwych haseł: McDonald's – „I’m lovin it!”, Nike – „Just do it”, Nokia – „Connecting people”, Apple – „Think different”... Długo można by jeszcze wymieniać. Choć te slogany wywołują uśmiech na naszej twarzy, często nawet sympatię do marki, w żadnym przypadku nie jest ona jednak ślepa. Klienci zawsze pamiętają, że po drugiej stronie stoi wielka korporacja, która wszystko, co robi, przelicza na zysk.

Jednak w przypadku Google'a jest inaczej. Jak największej wyszukiwarce świata udało się to osiągnąć?

Ludzkość najważniejsza

– Chodzi o korzyści dla ludzkości. To najważniejszy wskaźnik oceny naszej pracy – brunet w średnim wieku wypełnia uśmiechem cały telebim powieszony na jednej ze ścian londyńskiej siedziby Google’a. To Astro Teller, 43-letni przedsiębiorca oraz naukowiec z tytułem doktora z dziedziny sztucznej inteligencji amerykańskiego uniwersytetu Carnegie Mellon.

W jego przypadku kariera naukowa to nie przypadek, ale determinizm genetyczny. Astro jest wnukiem Gerarda Debreu oraz Edwarda Tellera. Ten pierwszy był francuskim ekonomistą i matematykiem, który w 1983 roku został wyróżniony ekonomicznym Noblem. Drugi to jeszcze ciekawsza i ważna dla ludzkości postać. Urodzony na Węgrzech fizyk uważany jest za ojca bomby wodorowej. Do Stanów Zjednoczonych emigrował w 1930 roku i był jednym z pierwszych członków Projektu Manhattan, w ramach którego naukowcy skonstruowali bombę atomową.

Wnuk nie pracuje nad kolejną machiną zagłady, ale również zajmuje się czymś, co – w mniemaniu jego oraz jego pracodawców – ma odmienić świat. Teller jest szefem Google X. – Nasza praca polega na tym, by szukać pomysłów, które mogą rozwiązać konkretne globalne problemy. Czy będzie to głód, czy coś innego – tłumaczył zebranym w Londynie dziennikarzom podczas Google Media Summit Astro Teller.

Celem Google X jest tworzyć zuchwałe idee, które można urzeczywistnić za pomocą nauki i technologii. To pracownicy tej komórki giganta z Mountain View stoją za projektem samoprowadzących się samochodów, które są już testowane na drogach. Oni stworzyli Google Glass – okulary, którymi ekscytują się obecnie fanatycy nowych technologii na całym świecie. Połączone na stałe z internetem na obraz rzeczywisty nakładają wirtualny, mogą nagrywać to, co aktualnie dzieje się przed oczami, przeszukać sieć na komendę głosową, zameldować nas w serwisie społecznościowym. Jak mówią entuzjaści, sprawić, że internet stanie się przedłużeniem naszych zmysłów i ciała.

Koszty GoogleX? Teller nie mówi wprost o pieniądzach, ale dla giganta takiego, jak Google – o rocznych przychodach przekraczających 24 mld dol. – utrzymanie zespołu naukowców, wynalazców i wizjonerów nie jest specjalnie uciążliwym wydatkiem. Zyski? Pojawiają się dopiero wtedy, jeśli produkty takie, jak Google Glass czy smartcars, staną się masowe. Po co zatem Google to robi?

Steven Levy, dziennikarz magazynu „Wired”, który cieszy się, poważaniem twórców Google'a, twierdzi, że GoogleX to efekt idealizmu wciąż obecnego w myśleniu szefa koncernu. Opowiada, że Larry Page zawsze był perfekcjonistą z misją zbawiania świata – i to bez względu na to, czy chodzi o mało znaczący produkt, czy ważny projekt biznesowy. Zawsze wymaga przemyślenia przedmiotu czy usługi na nowo, wywrócenia starego porządku, usprawnienia czegoś o 100 proc. I to co najmniej.

Levy przypomina, że właśnie w taki sposób Google stworzył serwis pocztowy Gmail, internetowego tłumacza, uruchomił największą elektroniczną bibliotekę świata czy wreszcie – jeden z ostatnich projektów, który jest już testowany – zaczął dostarczać mieszkańcom Kansas City internet o prędkości 100 razy większej niż rynkowa średnia. – Taka sama idea towarzyszyła stworzeniu Google X na początku 2010. Celem komórki jest wprowadzenie w życie fantazji rodem z science-fiction – podkreśla Steven Levy.

Chęć czynienia dobra lub zmieniania świata dla idei towarzyszyła twórcom Google od czasów studenckich. Jak opisuje Ken Auletta w książce „Googled. The End of The World As We Now It (Zagooglowani. Koniec świata, jaki znamy), słynne hasło firmy „Don’t be evil” (Nie czyń zła) powstało ze szczerego przekonania Larry,ego Page,a i Sergeya Brina, którzy po prostu umieścili je w pierwszym liście do akcjonariuszy przy okazji debiutu giełdowego firmy w 2004 roku. Google – pisali – nie jest zwyczajną firmą i nie ma zamiaru taką być. „Naszym celem jest rozwój usług, które mogą znacząco poprawić życie tak wielu ludzi, jak tylko się da. Nie czyń zła. Głęboko wierzymy, że w dłuższym okresie większe korzyści przyniesie nam firma, która czyni dobro dla świata nawet kosztem krótkookresowych strat. To istotny aspekt naszej kultury, szeroko podzielany w firmie”. Taki sposób myślenia o biznesie był czymś świeżym i zaskakującym. Rynek to kupił.

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska