Komunikacja oparta na powiązaniu produktów z misją działa na ludzi. Gdy branżowy serwis CarSafetyRules.com zapytał tysiąc właścicieli nowych samochodów w Wielkiej Brytanii, która firma mogłaby stworzyć najbezpieczniejsze auto, najwięcej osób wskazało na Apple,a, na drugim miejscu znalazł się Google. Obie marki przebiły Volvo, które było dotychczas synonimem samochodowego bezpieczeństwa.
Większość firm chciałaby być tak skuteczna, jak Google, ale osiągnięcie choćby podobnego efektu jest niemożliwe. – Nie da się czegoś takiego zaprogramować. Powiedzmy sobie szczerze: Google miał sporo szczęścia, na który złożył się splot wielu okoliczności. Z jednej strony byli to na pewno ojcowie – założyciele, który mają taki, a nie inny stosunek do świata. Z drugiej – oddali w nasze ręce dobre usługi. To pomogło zbudować wizerunek marki – podkreśla Marcin Kalkhoff.
Niektórzy powiedzą, że nie ma się czym ekscytować. – Google to korporacja jak każda inna. Na końcu liczy się zysk, a wszystko ma tylko prowadzić do lepszych wyników. Jeśli telekomy inwestują w biblioteki z internetem albo programy aktywizujące osoby starsze w kwestii korzystania z sieci, to nie robią przecież tego dla czystej idei. Owszem, pomysł jest pożyteczny, ale wynik musi być wymierny. I jest, bo wpływa na ocieplenie wizerunku, a – długofalowo, czyli w ulubionej perspektywie korporacji – przekłada się na biznes. Bo skoro babcia z dziadkiem nauczą się już korzystać z sieci, to będą potem chcieli internet mieć w domu. Szanse, że kupią go od firmy, którą znają, bo sponsorowała im kurs komputerowy, są duże.
Jeśli więc Google z Facebookiem mówią o dobru świata, robią to dlatego, że forsowane przez nich rozwiązania będą dobre przede wszystkich dla nich samych. Stąd powszechna bezkrytyczna pochwała wszelkiego rodzaju rozwiązań, które mają nas uzależnić od technologii. Uwagę zwraca na to szczególnie coraz głośniejsza w Stanach Zjednoczonych grupa cybersceptyków, których najbardziej aktywnym przedstawicielem jest publicysta Evgeny Morozov. Jego zdaniem firmom z branży nowych technologii – na czele z Google,em, Facebookiem czy Apple – udało się narzucić ludziom, a także mediom, bezkrytyczne myślenie o nowinkach technologicznych, wręcz fetyszyzm, przez co umykają nam albo ewidentne absurdy, jakie przynieść może technologia, albo niebezpieczeństwa.
Raz wykreowany wizerunek zbawcy może w pewnym momencie zacząć jednak ciążyć. David Krane, jeden z przedstawicieli biura prasowego Google, powiedział podczas jednego z branżowych wydarzeń, że nigdy nie lubił hasła „Nie czyń zła”, i zwrócił uwagę, że nie jest ono już tak bardzo eksponowane jak wcześniej. – Zawsze czułem, że może wrócić i ukąsić nas w jakiś sposób. Wszechświat kocha ironię – dodał.
Michał Fura, Gazeta Prawna
Chcesz mieć zawsze aktualny serwis gospodarczo-prawny?
Zamów pełne wydanie Dziennika Gazety Prawnej w internecie
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.