19/04/2013 22:27:00
Kościół aseksualny
Ważną przyczyną był także rozwój angielskiego sukiennictwa, który zaczynał wyhamowywać z powodu braku ziemi potrzebnej pod hodowlę owiec. Grunty można było jednak łatwo zdobyć – rekwirując majątek kościoła katolickiego, który posiadał aż 30 proc. angielskiej ziemi. I właśnie to Henryk VIII zrobił. Można dodać, że było to z całkiem niezłym skutkiem dla rozwoju gospodarczego Wysp.
Wykorzystał do tego reformacyjne nastroje, jednak sam reformatorem nie był. Można zresztą powiedzieć więcej – nie tylko nie sympatyzował z reformacją, ale był zagorzałym katolikiem. Henryk VIII nosił nawet, przyznany przez papieża, tytuł Obrońcy Wiary, który otrzymał za wystąpienie przeciwko Marcinowi Lutrowi. Nie chciał zbyt wielkich zmian w samej religii. Nie po drodze było mu jedynie z papieżem oraz lokalnym kościołem katolickim.
Dlatego kościół, który stworzył, był jednocześnie katolicki oraz... reformowany – plan w wersji opracowanej przez Thomasa Cromwella był przerażająco prosty. We wszystkich sprawach wiary, z wyjątkiem jednej, Anglia miała pozostać w najściślejszych ramach tradycyjnego katolicyzmu – pisał prof. Norman Davies w „Wyspach”. Wyjątkiem było oczywiście to, że papieża zastąpił król.
Widać to było choćby w tym, że początkowo kościół Anglii walczył z herezją równie chętnie i okrutnie jak jego rzymski odpowiednik. Z czasem różnice pomiędzy kościołami się pogłębiały, międy innymi za sprawą dużo większego demokratyzmu anglikanów i tego, że hierarchia dzieli się władzą nie tylko z księżmi parafialnymi, ale też osobami świeckimi. Podobieństw wciąż jest tak wiele, że kiedy anglikańscy księża są niezadowoleni z postępujących reform własnej wspólnoty, bez trudu mogą zostać przyjęci w szeregi duchowieństwa rzymskokatolickiego. Nawet gdy – a to poważny wyjątek – są żonaci!
Różne kościoły, ten sam kryzys
Oba kościoły łączy między innymi to, że w Europie Zachodniej muszą mierzyć się z tym samym zjawiskiem – postępującą sekularyzacją. Zaledwie 20 proc. Brytyjczyków – i to według danych kościoła Anglii, które wydają się zawyżone – choć raz w roku zjawia się na niedzielnej mszy (jedynie w Boże Narodzenie jest ich ponoć nawet 35 proc.). Osób chodzących do kościoła ubywa zresztą z roku na rok i to pomimo że kościół Anglii prowadzi wiele szkół, w których uczy się nawet 1 mln dzieci.
Chrzczone jest co ósme dziecko. Spada liczba kościelnych małżeństw oraz pochówków. Liczbę powołań uratowały kobiety, ale problemem jest ryzyko odchodzenia duchownych niezadowolonych z szybko postępujących zmian do kościoła rzymskokatolickiego.
A już zaawansowana sekularyzacja prawdopodobnie – choć z takimi przewidywaniami należy być wyjątkowo ostrożnym – będzie postępowała dalej. Statystyki wskazują, że przybywa ludzi – tak nazywają to socjologowie – indyferentnych religijnie. A o ile od religii odchodzi się dość często (dotyczy to nawet 50 proc. protestantów i ponad 30 proc. katolików w UK), to nawrócenia są czymś niezmiernie rzadkim.
Tomasz Borejza, Cooltura