Ed Miliband powiedział wprost, że za czasów rządów Partii Pracy popełniono błąd w podejściu do polityki imigracyjnej. Krytyka ówczesnych rozwiązań i otwarcia granic dla imigrantów to jednocześnie początek promowania nowej polityki laburzystów pod hasłem „One Nation immigration Policy”. – W naszym kraju jest zbyt wielu słabo wykwalifikowanych imigrantów i musimy to zjawisko ograniczyć – mówi polityk, ale niechętnie zdradza w jaki konkretny sposób to zrobić.
Miliband jak dotąd nie przedstawił konkretnych rozwiązań, które miałyby ograniczyć napływ słabo wykształconych cudzoziemców do Wielkiej Brytanii. Jak na razie słyszymy tylko ogólne cele i deklaracje. – Potrzebne są maksymalnie długie okresy przejściowe dla wszystkich nowych krajów wchodzących do Unii Europejskiej. Trzeba też właściwie egzekwować stawkę minimalną, aby imigranci nie byli tu ściągani po to, aby podbierać pracę miejscowym. Konieczne są też odpowiednie szkolenia dla naszych pracowników, aby mogli mieć szansę w walce o nowe miejsca pracy – dodaje lider Partii Pracy.
Lider opozycji podkreśla też, że „nie ma nic złego w zatrudnianiu imigrantów, ale zasady muszą być sprawiedliwe, tak aby miejscowi mieli równe możliwości na rynku pracy”. Miliband twierdzi też, że każdy cudzoziemiec, który osiedla się w UK powinien znać angielski lub uczyć się tego języka, a w szczególności imigranci, którzy w pracy mają częsty kontakt z ludźmi.
- W tym wszystkim brakuje konkretów, mamy tylko niejasną retorykę wizji One Nation, ale nie wiem jak Partia Pracy chciałaby kontrolować liczbę imigrantów przyjeżdżających do Wielkiej Brytanii – kontrują politycy z kręgów rządowych. Inni oskarżają Milibanda o „schlebianie postawom antyimigracyjnym”.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk